motto

„Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny;
tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje,
inne nawyki i odruchy.”

„Wyobraź mnie sobie. Nie zaistnieję, jeśli mnie sobie nie wyobrazisz.”

Jest! Pierwszy rozdział w nowej odsłonie, indżojcie :).

0009

Koniec pustego, wąskiego korytarza tonął w mroku; w panującej ciszy rozlegało się jedynie echo pojedynczych kroków. Nie wiedziała, dokąd szła i do tego musiała trzymać się chropowatej ściany, bo wciąż nie ufała swoim nogom. Czy to możliwe, żeby zapomniała, jak się chodzi?
Światło padające z jarzeniówek zamigotało, a potem zgasło. Szpitalna koszula podjechała do góry, kiedy dziewczyna siadała na chłodnej posadzce, bose stopy podwijając pod siebie. Wyciągnęła do przodu pokiereszowaną rękę, gips odrywał się od niej wielkimi płatami niczym tynk z opuszczonego budynku. Oglądała to zjawisko z tępym zainteresowaniem, kiedy nagle na wierzchu jej dłoni zakotłowało się i zza opatrunku zaczęły wypełzać grube larwy, niemal fosforyzując bielą w mroku. Zostawiały lepki ślad na skórze, trochę śluzowaty, jak u ślimaka. Nie mogła oderwać od nich oczu i jednocześnie nie mogła poruszyć żadną częścią ciała. To było jak trans, jak wpatrywanie się w koncentryczne okręgi hipnotyzujących oczu Kaa z dziecięcej książeczki. Larwy dotarły do rozpostartych palców dłoni, spadając z głośnym plaskiem na ciemnoszare linoleum, zupełnie jakby nie zauważyły końca trasy. Poczuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła, ale najstraszniejsze miało dopiero nadejść: dłoń zaczęła parzyć, poczuła ostry ból i w nozdrza uderzył ją zapach palonego mięsa. Spojrzała w stronę gipsu i jej oczom ukazały się wyżłobienia, szerokie tylko na tyle, aby zmieściły się w nich ciała oślizgłych larw. Z zagłębień unosił się dym, z palca wskazującego zaczęła wyłaniać się biała kość.
Nagle rozległy się kroki doskonale słyszalne w głuchej ciszy. Ogarnęło ją uczucie ulgi – w końcu ktoś ją znalazł, ktoś jej pomoże, ktoś wskaże drogę. Postać zbliżała się, miarowe uderzenia ciężkich butów wybudzały ze snu echo.
To był mężczyzna. Wysoki, potężny, z opasłym brzuszyskiem wylewającym się spod przyciasnej, poplamionej koszulki. Jego małe, czarne oczka rozjaśniły się, kiedy dostrzegł Ramonę. Dziewczyna rozpoznała go, przywarła mocniej do ściany i chciała krzyknąć, ale jej gardło było wyschnięte na wiór. Z ust mężczyzny wypadły dwa czarne, włochate pająki, które, spadając na podłogę, rozpierzchły się w przeciwnych kierunkach. Przybysz sięgnął do paska u spodni i, odpinając klamrę, próbował coś powiedzieć, ale słowa zagłuszył wrzask.
Przeraźliwy hałas pojawił się w jej głowie nagle. Miała wrażenie, że dochodził z dość bliska, aby mogła dostrzec jego źródło. Otworzyła oczy, ale w panującej ciemności nie widziała nic i przez chwilę nie mogła sobie przypomnieć, gdzie się znajdowała. Szybko usiadła na łóżku, trzęsąc się z zimna i strachu. Podciągnęła nogi pod brodę, z ulgą zauważając, że miała na sobie więzienną pidżamę. Jej nogi oplatał skotłowany szary koc, koszula lepiła się do spoconego ciała. Było cicho i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że to musiał być jej własny krzyk.
Wyciągnęła przed siebie prawą rękę, ale gips tkwił na swoim miejscu jak gdyby nigdy nic. Wierzch dłoni pulsował tępym bólem, jednak pod palcami nie wyczuła żadnych śladów.
– Zły sen? – Niemal podskoczyła, słysząc ciche słowa współlokatorki.
Siedziała na swoim łóżku oparta o ścianę, z nogami podciągniętymi jak najbliżej rosnącego brzucha.
Ramona wzruszyła ramionami. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że dziewczyna tego nie widziała.
– Yhm. Chyba tak – wychrypiała.
– Też czasem nie mogę tu spać. To chyba ten zapach… Za każdym razem trzeba się przyzwyczaić.
– Yhm.
Dziewczyna przez dłuższą chwilę coś jeszcze mówiła, ale Ramona już nie słuchała. Położyła się twarzą do ściany, dbając o to, aby żadna część ciała nie wystawała spod koca, będąc portalem dla koszmarów. Gips utrudniał ułożenie się w wygodnej pozycji, ale mimo to postanowiła się nie ruszać, udając sen. Dlaczego zebrało jej się na tę bezsensowną paplaninę teraz, w nocy, pośród tego wszystkiego? Czy naprawdę nie mogła się odpieprzyć, zamilknąć?
Wiedziała, że teraz nie zaśnie zbyt szybko, ale chciała być sama ze swoimi myślami, sama musiała sobie z tym poradzić. Czy to możliwe, żeby wszystko wróciło, żeby to znów się działo, teraz? Rzeczywistość przeplatała się ze snem, tworzyły nierozerwalną całość, były smokiem o dwóch głowach, nie dawały od siebie uciec…
I jeszcze Felix, tak dawno o nim nie śniła, że już niemal udało jej się zapomnieć o tych koszmarach. Niepotrzebnie traciła czujność, sen wciąż nie był bezpieczny.
No i znów krzyczała… Powinna w końcu zmądrzeć, powinna wiedzieć, że kilka dni spokoju to jeszcze nie koniec. Nie mogła spać, znów nie, nie teraz. Dlaczego była tutaj, zamiast siedzieć z Conradem, z tanim winem w łapie, i słuchać rapu? Dlaczego zawsze zostawała sama ze swoimi koszmarami, z najskrytszymi marzeniami oraz obawami? Nikomu niepotrzebna, porzucona przy drodze, po której wszyscy pędzili w sobie tylko znanych kierunkach, a ona zawsze na przekór, zawsze na bakier, zawsze z pechem siedzącym na ramieniu i zacierającym radośnie ręce. Zmory w końcu ją dopadną, jeśli nie dziś, to jutro.

36 komentarzy:

  1. Mi się podobało ^^. Bardzo fajnie opisane te koszmary. Na tyle dobrze, że póki nie doszłaś do robali, myślałam, że to się dzieje naprawdę, ale potem doszłam do wniosku, że może jej się coś śni. Ale obrazowe to było. Pełzające robale... a fuj. Też bym się przeraziła takim snem. Ale naprawdę dobry ten opis był. Kurczę, mam wrażenie, że moje kiedyś tam koszmary Evelyn też dobrze wyjdą, bo chyba też tam parę razy gdzieś opisywałam, jak jej się coś złego śni. W ogóle, mimo że piszesz tak krótkie odcinki, masz ładne opisy. Wszystko mogłam sobie bez trudu wyobrazić. Właściwie ten odcinek był głównie opisowy, dialogów było niewiele, ale mi to nie przeszkadza, pewnie już wiesz, że jestem maniaczką opisów.
    Końcówka też klimatyczna, z tymi przemyśleniami. Lubię przemyślenia postaci. A te chyba są dość trafne: wszyscy dookoła mają swoje życia, a bohaterka jest w zamknięciu, czuje się samotna i zepchnięta na margines, choć zapewne nigdy by się do tego nie przyznała, bo ewidentnie lubi grać twardą.
    Nadal sie zastanawiam, za co ona tam w ogóle trafiła ^^. W końcu to dzieciak jeszcze, ale dużo przeszedł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ci się podobało i dziękuję za komentarz :).
      dobrze wiedzieć, że cel został osiągnięty, bo właśnie o to w tym opisie chodziło, żeby z początku wydawał się realny - to sprawia, że Ramonie wcale nie jest łatwo odróżnić rzeczywistość od snu ;).
      jestem ciekawa, jakie Niebieska będzie miała koszmary, bo z pewnością trochę jej to wszystko zryje psychikę :).
      to, za co Ramona trafiła do poprawczaka, wyjaśni się wkrótce, najpierw musi stawić czoła nowej sytuacji i nowym regułom :).
      jest dzieciakiem i jak dzieciak w wielu sytuacjach się zachowuje. choć ulica ją trochę zahartowała, to jednak nadal się boi, choć nie chce pokazać tej słabości innym ;).

      Usuń
    2. Tak, mi się wydawał bardzo realny ^^. Dlatego z początku myślałam, że to się dzieje naprawdę, póki nie doszłaś do robali ^^. I przy okazji jest to przekonujące - zagubiony dzieciak niekoniecznie musi odróżniać jawę od snu, może jej się mieszać.
      Niebieską muszę dobrze przemyśleć, aby też wypadło wiarygodnie i żeby nie było, że tylko jej ciągle dokopuję, a jej zachowania są naciągane.
      No, jestem bardzo ciekawa, za co. Bo na pewno tak bez powodu jej nie zamknęli, czyżby coś przeskrobała? Zazwyczaj takie rzeczy znajdują się na początku, ale ty piszesz opowiadanie w dość oryginalnej formie, innej niż zwykle się spotyka, dlatego już się przyzwyczaiłam, że bardzo stopniowo dawkujesz informacje. Troszkę odwrotnie, niż ja xD.
      Dobrze, że oddajesz w niej trochę tego dzieciaka. Bo jednak ma dwanaście lat, to nie może się zachowywać zbyt dorośle, ale też jest dojrzalsza niż rówieśnicy, którzy mieli normalne, sielankowe dzieciństwo. Ona też wypada wiarygodnie, a takich bohaterów trudno oddać. Rzadko kto pisze o dzieciakach, a jeśli już, to zawsze są albo zbyt dorosłe, albo zbyt dziecinne. Nie wspominając o fakcie, że pisanie o normalnym dzieciaku wychowywanym w zwykłych warunkach, a pisanie o osobie po przejściach to dwie różne sprawy.

      Usuń
    3. Ramonie w ogóle się wszystko miesza, aż mi się czasem w głowie kręci, kiedy zaczynam to opisywać :P.
      Tak, zdecydowanie musisz wszystko dobrze przemyśleć, żeby nie powstały dziury logiczne :).
      Haha widzisz, mówiłam, że nie umiem lać wody i na razie nie było okazji, żeby opowiedzieć o powodach, ale stopniowo będzie się wszystko wyjaśniało, bo ten system nie karze za niewinność :).
      Dobrze wiedzieć, że wydaje Ci się wiarygodna, bo szczerze mówiąc, mam z nią czasem problemy i poważnie się zastanawiam, czy nie jest za młoda na pewne rzeczy, co niektórzy mi zarzucają - ale ja w jej wieku nie byłam takim znowu dzieciakiem... Znaczy na pewno wiele z dziecka miałam, ale jak sobie przypominam, o czym wówczas myślałam, co było dla mnie ważne... Dodając do tego jej przeżycia i realia świata, w którym się obraca, wychodzi niezła mieszanka. No i Młoda też ma dość skomplikowany i zmienny charakter :P.
      Tobie za to wychodzi kreacja tej rozpieszczonej ignorantki, i chyba dlatego mało kto ją lubi, bo posiada cechy, które trudno zaakceptować u bohatera opowiadania :).

      Usuń
    4. Zaiste, trzeba wszystko przemyśleć ^^. Bo jakby na to nie patrzeć, pisząc "Inny świat", troszkę porwałam się z motyką na słońce. Całkiem mi odbiło z tą tematyką i przekombinowałam, przywaliłam za dużo rzeczy, dlatego teraz tak ciężko mi to ogarnąć.
      Ja znowu nie umiem tak zwięźle pisać ^^. Wiesz, że ja się zawsze musze rozgadać. Dlatego potem te odcinki potem mi rosną nawet na 6 tysięcy wyrazów (nie znaków, wyrazów ^^).
      Co do wieku... Cóż, mogłaby być nieco starsza. Tak koło 15 lat na przykład. Ale w sumie jak wolisz. Z dojrzałością jest różnie, bardzo różnie. Można przecież założyć, że Ramona to akurat taki przypadek, który dojrzał bardzo szybko. Bo z kolei ja jestem od niej dużo starsza, a niekiedy o wiele bardziej dziecinna. Jestem typem wiecznego dzieciaka, heh. Tak samo Evelyn. Ona jest przeciwieństwem Ramony. Wychowana w wygodnych warunkach, w sytuacji problematycznej zwyczajnie traci głowę i łamie się. A ignorantką oczywiście też jest. Czytelnicy może za nią nie przepadają, ale cóż, nie da się wszystkim dogodzić, a nie zamierzam zmieniać charakteru tej postaci. Zresztą nie wszyscy ludzie muszą być idealni i lubiani, istnieją osoby takie jak Niebieska, więc nie uważam jej za coś nienaturalnego. Zresztą wszyscy zwykle tworzą postacie nad wiek dojrzałe, no to ja robię na odwrót i mam dzieciucha.

      Usuń
    5. Po prostu trochę Ci się to wszystko gubi w czasoprzestrzeni, musisz się bardziej skupić na logice tekstu :). I czasem mam wrażenie, że za mało empatycznie podchodzisz do bohaterów i dlatego oni później czasem swoimi działaniami zaprzeczają Twojemu zamysłowi :).
      No widzisz, a mój najdłuższy rozdział (jak na razie) ma ledwie nieco ponad 6tys. ZNAKÓW :P.

      Pewnie mogłaby być starsza, ale wtedy mi to nie pasuje czasoprzestrzennie ^^. Właśnie na tym się opieram, że z dojrzałością jest różnie, ale jednocześnie stąpam po bardzo grząskim gruncie i muszę cholernie przez cały czas uważać, żeby nie przesadzić :P. Zresztą, Ramona trochę cofnie się kiedy wróci na ulicę i będzie musiała sama o wszystko zadbać :P.
      Do Evelyn po prostu nie dociera, że mogą być jakieś konsekwencje bierności, no i chyba trochę jej się wydaje, że jak coś wyprze ze świadomości, to to przestanie istnieć :D.
      Nie musisz zmieniać jej charakteru, byle trzymał się kupy :P. Ale moim zdaniem dobrze byłoby dać czytelnikom choć jedną osobę (nawet taką, która będzie tylko tłem), którą będą lubić i na którą będą czekać. Wtedy będzie i wilk syty, i owca cała :D. Może Tom?

      Usuń
    6. No fakt, czasem się gubi :). Z logiką mam największy problem, zawsze :/. Może faktycznie problem leży w empatii, a raczej w jej braku u mnie.
      To mój najdłuższy ma znaków... 39821 ;). Wyrazów 6831 ^^.
      To faktycznie masz je krótkie ^^.

      No fakt, tutaj ciężko przegiąć ^^. Bo jednak dwunastolatka też nie może być nie wiadomo jak dojrzała, gdzieś w niej musi czaić się coś z dziecka. Dlatego podziwiam, jak ktoś umie wiarygodnie pisać o dzieciach i nie robi z nich miniaturowych dorosłych, bo często się tak zdarza.

      No, do Niebieskiej to nie dociera ;). I może nawet nie tyle samej bierności, bo ona nie do końca sobie zdaje z niej sprawy. I ogólnie czasem próbuje coś działać, ale tylko gdy widzi tego sens. Bo np. jak wie, że i tak z Hogwartu nie zwieje, to daje sobie spokój i czeka na siedemnaste urodziny. Nie zamierza wracać na siódmy rok nauki, oj nie ;).
      I fakt, ona po prostu wypiera ze świadomości i stara się nie myśleć. Tak jej łatwiej.

      W sumie nie wiem, kogo by czytelnicy mogli lubić :). Ja lubię Toma, niektórzy też go lubią, bo całkiem przystojny z niego tró laff, ale są i tacy, którzy uważają, że ma on cechy postaci negatywnej (dlatego przestałam wam się nachalnie narzucać z obrazem kryształowo dobrego aurora i piszę o kimś, kto niby ma dobre pobudki, ale ma też takie bardziej egoistyczne). Evelyn musi być taka, bo taką Niebieską mi łatwiej zrozumieć, skoro mamy sporo wspólnego, no i nie mogę się w każdym aspekcie dostosowywać do woli czytelników. Co mogę zmienić, to mogę, ale Evelyn zostaje ^^.

      Usuń
    7. No coś chyba jest w tej empatii, najbardziej to widać na przykładzie Evelyn, która jest trochę Twoim odbiciem (a jednocześnie uosabia cechy, które Ci się w innych podobają) i chyba dlatego najłatwiej Ci się o niej pisze :).
      Haha Twoje rozdziały czasem mnie przerażają, i zawsze długo zajmuje mi porządne ich przeczytanie i skomentowanie :D.

      Może faktycznie Niebieska nie zdaje sobie sprawy z bierności, jest taka strasznie wycofana i aspołeczna :P.

      Dlatego cieszę się, że uważasz, że mi się to choć trochę udaje, bo zawsze najbardziej boję się publikacji tych fragmentów :P.

      Myślę, że Tom mógłby być dobrym kandydatem. I wcale nie musi być kryształowo czysty, byle by miał konkretny charakter. Zauważ, że większość czytelników lubi Constance (tak jak u Delty Emily), a przecież nie są to postacie pozytywne :D.
      Nie każę Ci jej zmieniać, bo rozumiem ten punkt widzenia, choć nadal mnie wkurza :P. Ale jeśli chcesz zachować czytelników, to pomyśl o takiej postaci do lubienia (co więcej, ty wcale nie musisz jej lubić, ważne, żeby była zgodna z oczekiwaniami czytelników :P).

      Usuń
    8. No, chyba coś w tym jest ^^. Niebieska to akurat w pewnym sensie moje alter ego, posiadające także cechy, które ogólnie mi się podobają np. u innych (nawet, jeśli są to wady, ale ja np. egocentryzm uważam za coś właściwego), o niej pisze mi się najlepiej. Im w jakiejś postaci mniej moich cech, tym gorzej mi się w nią wczuć.

      No długie, długie ^^. I to znaków bez spacji, bo word 2010 pokazuje, ile jest znaków ze spacjami, a ile bez.

      No ona sobie z tego nie zdaje sprawy. To jej przychodzi najbardziej naturalnie, jest na tyle wycofaną osobą, i obecnie też dość zahukaną tymi zmianami życiowymi, że raczej się bardziej zamyka w sobie i buntuje się w środku, ale nie zdobywa się na konkretne działania. Po prostu teraz przebija się przez nią mój pragmatyzm i introwertyzm. Ja nie robię nic, jeśli nie uznam, że to ma jakiś sens.

      Fragmenty są dobre ^^. Co prawda ja akurat nie jestem zbyt wiarygodna, skoro u siebie robię takie babole, ale nie miałabym się do czego przyczepić. Zresztą ty robisz research, więc pewnie wiesz, co piszesz.

      I już nie będzie kryształowo czysty ^^. Bo znowu byłaby rozbieżność między zachowaniem a narratorem. Ja go uważałam za postać pozytywną, ale np. Delta ma o nim inne zdanie, bo pewne zachowania Toma są dość negatywne, jak np. to wywołanie Evelyn na środek klasy, choć wiedział, że ma duże zaległości, na pewno się nie obroni i że jest po przejściach.
      Co do Constance, czasem sama się zastanawiam, za co czytelnicy ją tak lubią ^^.

      No wkurza, wkurza, ale ona po prostu taka jest i taka miała być. Ja sobie jej nie wyobrażam innej, to by już nie była moja Evelyn. Moja mała, kochana Niebieska jest właśnie taka, infantylna, irytująca i przepełniona ignorancją. Po prostu miała być odbiciem mojego wyobrażenia amerykańskiej nastolatki w połączeniu z wybranymi moimi cechami. Zresztą ogólnie często tak jest, że autorzy lubią obdarzać postacie swoimi cechami przynajmniej w jakimś lekkim stopniu.

      Usuń
    9. No widzisz :). Często nawet nieświadomie przenosi się pewne swoje cechy na bohaterów (u mnie chyba każdy jest trochę mną :P).
      Przerażasz mnie tą długością :P.
      tylko główny problem polega chyba na tym, że nie opisujesz za dużo tych jej wewnętrznych przeżyć i myśli, tego, że swoje milczenie traktuje jako przejaw buntu a bierność jest tylko drogą na doczekanie momentu, w którym będzie mogła opuścić Anglię ;).

      Tak, mam fioła na punkcie researchu, ale nie jestem nieomylna, bo to jednak trochę inne realia, więc zawsze się boję, że się walnę w jakichś szczegółach :P. Ale dobrze, że chociaż wiarygodnie to wygląda :). Później będę miała trudniej, jak Ramona wróci na ulice, do normalnej szkoły itd. ;).

      O tak, to wywołanie Evelyn na środek od początku jest mocno kontrowersyjne, i w ogóle już w pierwszej scenie, w której on się pojawia, miałam skojarzenia z ciemną stroną mocy :P. Ale to wszystko dodaje mu realności :).

      Usuń
    10. No, u mnie z początku to też było dość nieświadome, pierwsze zarysy Evelyn zaczęły mi się tworzyć już ponad dwa lata temu, na blogach grupowych, a w opowiadaniu ją po prostu rozwinęłam i rozbudowałam ^^. Ze wszystkich postaci, jakie stworzyłam, to o niej pisze mi się najlepiej i mam do niej największy sentyment. Bo np. na myśl o Laurie z NA czuję wyłącznie niesmak, choć z początku ją lubiłam.

      Research jest okropny ^^. Naprawdę podziwiam, że chce ci się go robić. W takich szczegółach łatwo się pomylić, a kojarzyłam np. opka, gdzie w Ameryce młodzież rozmawia przez gadu gadu, albo ma w szkole lekcje polskiego... xDDD.

      W sumie ja w tej scenie nie widziałam nic kontrowersyjnego póki Delta mi tego nie uświadomiła ^^. Bo zakładałam, że Tom po prostu chciał wypróbować nową, ale faktycznie to wyglądało podejrzanie, że wziął akurat ją, choć miał całą klasę. Ale w sumie czemu miałaś skojarzenia z ciemną stroną?

      Usuń
    11. I to widać, że u Ciebie Evelyn jest najbardziej rozbudowana :). A czemu tak nie lubisz Laurie? Na razie wydaje się być dość ciekawą postacią.

      Ja nie lubię półśrodków i wychodzić na ignorantkę, więc zaprzyjaźniłam się z researchem i teraz potrafię zarwać noc i wyszukiwać informacje, i nie napisać ani słowa opowiadania :P.
      O tak, też widziałam różne cuda, gdzie dzieciaki amerykańskie kończyły lekcje o 11:25 czy coś i każdego dnia miały inne lekcje :P.

      Haha no a mnie na początku zdziwiło, że ją wziął, bo przecież Flitwick go prosił o korki dla niej już wcześniej i musiał wiedzieć, że skoro jest słabsza, to sobie nie poradzi. Ale się nad nią znęcał!
      Nie wiem, skąd takie skojarzenia, może coś w sposobie jego opisania czy jakaś drobna rysa w zachowaniu... W każdym razie na początku wydał mi się podejrzany :P.

      Usuń
    12. Bo Evelyn powstała znacznie wcześniej (reszta była tworzona na poczekaniu dopiero jak stworzyłam blogaska) :)).
      A Laurie jest zwyczajnie głupia. Wkurza mnie. To chyba największa idiotka, jaką kiedykolwiek wykreowałam, dlatego żałuję, że jej historia nie miała nieszczęśliwego zakończenia (bo pisząc ją, planowałam, że będzie ciąg dalszy :/).

      Ja też nie lubię być ignorantką, ale wolę to niż się męczyć z researchem, więc oswajam się z myślą, że uchodzę za skończoną ignorantkę ^^.

      Tom po prostu chciał ją sprawdzić. Wiedział, że ma zaległości i był świadomy jej problemów, chyba jako jedyny w szkole, ale mimo to wybrał właśnie ją. Ale może faktycznie są w nim jakieś rysy czy coś ;). W końcu Tomcio musi mieć w sobie coś popapranego, bo normalny facet pewnie by nie został tró laffem swojej szesnastoletniej uczennicy.

      Usuń
    13. Nie wiem, czy jest głupia, bo jeszcze do tego nie doszłam :P.

      Research jest dobry :).

      No jest trochę popaprany i jakoś nie mogę go do końca polubić :P.

      Usuń
    14. Bardzo, bardzo głupia ^^. Aż mi wstyd, że stworzyłam taką postać, tak to jest kreować bohaterów na poczekaniu. Z Niebieską to przynajmniej już miałam łatwiej, bo coś o niej wiedziałam.

      Nie jest dobry :).

      Chyba żadnej postaci u mnie w opku nie lubisz ;PP.

      Usuń
    15. Hehe nie ma tego złego, tylko wyciągnij wnioski na przyszłość :P.

      O tak, jest dobry :D.

      No nie, Constance lubię ^^.

      Usuń
    16. Zaiste, może i tak :). Ale w kolejnym opku na pewno jej już nie będzie, wymyślę inną postać.

      Może dla ciebie :PP.

      Czasem się zastanawiam, czemu zwykle jest tak, że czytelnicy zwykle lubią te postacie, które mają budzić niechęć, a nie lubią głównych postaci ;PP.

      Usuń
  2. Podoba mi się Ramona. Nie wiem, czy to coś w jej zachowaniu, sposobie bycia czy w charakterze, ale lubię to, jak ją wykreowałaś. Ogólnie lubię, gdy autor kreuje swoich bohaterów. Nie są jak marionetki, które mają tylko gadać, co im rozkażesz.
    Budujesz ładne opisy. Nie męczę się podczas ich czytania, mimo że kilka akapitów z rzędu potrafi być tylko opisami. Chwała Ci za to.

    Pozdrawiam i zapraszam na rozdział trzeci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, jest niezwykle budujący :). Cieszę się, że tak odbierasz Ramonę i że opisy Cię nie męczą, mam nadzieję, że jeszcze do mnie wpadniesz :). A Twój nowy rozdział z pewnością przeczytam :).

      Usuń
  3. Cholera... Ten rozdział przypomniał mi mój własny sen o larwach, który miałam jakieś trzy tygodnie temu ;__; brrrr
    Szkoda, że ten rozdział był taki biograficzno-koszmarny, bo sądziłam, że zaspokoi moją ciekawość co do dalszych losów Ramony, eh :P
    ~Łysaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Brrrr, to musiał być obrzydliwy sen :/.
      Na dalsze losy Ramony musisz jeszcze chwilę poczekać ;).

      P.S. Cieszę się, że tym razem nie znalazłaś żadnych błędów :D.

      Usuń
    2. Był obrzydliwy, okropny, paskudny, a przez Ciebie już nigdy o nim nie zapomnę! >:[

      Usuń
    3. Auć :/. W takim razie macie z Ramoną coś wspólnego :P.

      Usuń
  4. Coraz bardziej lubię to bohaterkę, ma w sobie coś szczególnego, co sprawia. że można ją darzyć szczerą sympatią. Lubię takie sceny, pozorny mętlik chociaż wszystko i tak biegnie w ściśle określonym kierunku.

    A teraz sugestie:

    Szpitalna koszula podwinęła się, kiedy siadała na chłodnej posadzce, bose stopy podwijając pod siebie. - Nie dość że powtórzenie, to jakieś takie brzydkie zdanie bo się człowiek w nim gubi...

    Rzeczywistość przeplatała się ze snem, tworzyły nierozerwalną całość, były smokiem o dwóch głowach, nie dały od siebie uciec… - może lepiej "nie dawały od siebie uciec...". Bo w końcu raz nie dały, czy zdarzało się to ciągle?

    Widziałem coś jeszcze ale malutkiego i umknęło mi:D Następnym razem zrobię sobie notatki na bieżąco:P

    Pozdrawiam!
    Sakrex z Kronik Równowagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tą bohaterkę*, najwidoczniej już jest za późno dla mnie na pisanie komentarzy i błędy same się wciskają:P

      Dobranoc:D:D

      Usuń
    2. Hmmm, jakie powtórzenie zobaczyłeś w pierwszym zdaniu? Ja chyba jakaś ślepa jestem :<. Co do składni pewnie masz rację, muszę dać to do sprawdzenia, bo właśnie z układem zdania mam ciągle problemy, po prostu u siebie nie zawsze widzę, że jest źle :P.

      Drugie zdanie poprawione, dziękówa :).

      Uśmiecham się za każdym razem, kiedy ktoś mówi, że lubi Ramonę :). To nie zawsze jest takie oczywiste, bo ona czasem robi rzeczy, za które mam ochotę nią potrząsnąć :P.

      Usuń
  5. "Podwinęła" "podwijając" :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uff. Już myślałam, że zaczęłas pisać jakiś horror. Aż mi ciarki przeszły po plecach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętasz, bo bezczelnie opuściłam się w czytaniu Twoich notek… I zmieniłam nick. Jeśli jednak coś Ci świta, gdy widzisz „Satanae”, wiedz, że to ja! :D
    Czytając o śnie opisanym na początku siedziałam sobie i zachwycałam się. Jesteś mistrzem demonicznych wizji zagłady, a jeśli w grę wchodzą robale, to chowam się pod kołderkę i błagam o litość. Mogę znieść brokatowe wampiry, oślinione dzieci, nauczycieli fizyki i seryjnych morderców, ale nie robale i ptaki. Nigdy!
    Czyli jednak wszystkie części Ramony dały się posłusznie włożyć w gips i funkcjonują dalej. To dobry znak. Prawdę mówiąc, spodziewałam się jakiejś urzekającej walki o życie, kiedy te dziewczyny „zaopiekowały się” nią w toalecie. Wyglądało groźnie…
    No i już wiemy, że nie lubimy Felixa, bo ludzie zasługujący na sympatię raczej nie pojawiają się w trącających psychozą snach nastoletnich kryminalistek. Tak przynajmniej myślę…
    No nic! Bardzo tu krótko, idę więc przekazać kilka głupich słówek pod resztą notek. Tam także zalegam z haraczem 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, witaj, miło znów Cię widzieć, pewnie że pamiętam, zawsze mi zostawiałaś takie miłe komentarze :).
      Nowy nick i nowa energia? :D
      Znów mnie nie zawiodłaś, ale naprawdę nie masz dla mnie żadnych słów krytyki? Na czym mam się uczyć? :D
      Cieszę się, że sen porwał Cię w swoje mroczne objęcia. Robale i ptaki? A pająki to są milusie (tak, tu przemawia przeze mnie moja własna fobia :P). Cóż, może rozważę jakąś wizję z ptakami, co ty na to? :D
      No niestety (albo stety) nic jej jeszcze nie odpadło :P. Bleh, jakoś nie pałam miłością do takieggo "urzekającego walczenia o życie", ja wcale nie chcę Wam serwować aż takiego wyciskacza łez ^^.
      No patrz, ja też kolesia nie trawię :P.
      Wcale nie są głupie, dziękuję za tę chwilę uśmiechu :).

      Usuń
  8. Ale mnie przeraziłaś! Myślałam, że to jakaś retrospekcja, a nie zwykły sen. Wyobraziłam sobie tą dziewczynę siedzącą gdzieś lub leżącą cholera wie od kiedy, z robakami wychodzącymi z gipsu, wychudłą i głodną i aż mną wstrząsnęło! A co do tego faceta miałam najgorsze obawy. Myślałam, że ją skrzywdzi, zgwałci lub cokolwiek innego zrobi. A te pająki!? O boże, aż mną wzdrygnęło. Jestem strasznym arachnofobem i jak wyobraziłam sobie te włochacze to mi się nie dobrze zrobiło:D Ja się potrafię nawet malutkiego pajączka wystraszyć, bo nienawidzę tych ich nóg. Brrr...
    Mimo wszystko uważam, że ten sen ma jakieś znaczenie i nawet jeżeli taka sytuacja się nie zdarzyła (bo ciężko żeby człowiekowi pająki z ryja wychodziły!) to na pewno ma coś związanego z rzeczywistością. Może tego mężczyznę? Coraz więcej pytań bez odpowiezi! A najgorsze jest to że zbliżam się do końca nadrabiania zaległości:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie to było moim zamiarem, aczkolwiek cieszę się bardzo, że fragment jest aż tak obrazowy :).
      Oj, wiem, o co chodzi z tymi pająkami, wierz mi, nie było łatwo o nich pisać, brrr.
      Tutaj wszystko ma jakieś znaczenie :D.
      Podziwiam, że znalazłaś dla mnie czas i niezrmiernie się cieszę, że tak szybko udało Ci się nadrobić zaległości. Spodziewaj się mnie wkrótce, już jestem w połowie sesji :P.

      Usuń
  9. Nie lubię Cię ani swojej wyobraźni. Gdy czytałem o tych larwach, zrobiło mi się niedobrze i jeszcze chwila, a zwróciłbym śniadanie. A szkoda by było, bo mi strasznie burczyło w brzuchu.
    Nie wiem co napisać pod tą notką. Jakoś tak pustka w głowie. Ale wiedz, że jak zwykle dobry rozdział.
    A.J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma nic lepszego niż o poranku przeczytać, że moje opisy są dość plastyczne, aby robiło się od nich niedobrze :P. To też jedna z przyczyn, dlaczego lubię klasyfikować moje opowiadanie jako naturalistyczne. Cieszę się, że tak je odbierasz i dziękuję za jak zwykle miły komentarz :).

      Usuń

Pamiętaj, żeby zostawić pod komentarzem link zwrotny.
Jeśli masz zamiar tylko zareklamować swojego bloga, zapraszam do zakładki spamownik.
Krytykę przyjmę z wdzięcznością.