motto

„Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny;
tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje,
inne nawyki i odruchy.”

„Wyobraź mnie sobie. Nie zaistnieję, jeśli mnie sobie nie wyobrazisz.”

Jest! Pierwszy rozdział w nowej odsłonie, indżojcie :).

0011

sierpień 1993

Posadziła tyłek na parapecie i zaczęła machać nogami w rytm muzyki. Nie wiedziała, co za dureń puścił ten chłam Billy’ego Ray Cyrusa, ale najwyraźniej wszyscy poza nią dobrze się bawili. A ta piosenka nie była nawet modna! Pieprzone country. Pomyślała, że chyba wciąż jeszcze za mało wypiła, choć jej żołądek ewidentnie miał inne zdanie. Wychyliła się z okna, ale zamiast zwymiotować, tylko splunęła lepką, gęstą śliną. Cyrus bredził coś o cioci Louise.
Po drugiej stronie ulicy zaparkowało żółte Porsche. Z jego wnętrza wysiadł facet ubrany w te pierdolone, szpanerskie ciuchy, które sprawiały, że każdy łachmyta wyglądał niczym student Harvardu. Przez chwilę patrzyła, jak rozgląda się dookoła, niezdecydowany. Kiedy ich oczy się spotkały, posłała mu jeden ze swoich czarujących uśmiechów. Ruszył w jej stronę, więc przerzuciła nogi przez parapet, siadając tyłem do pokoju pełnego ocierających się o siebie spoconych ciał. Z okna obok, za którym znajdowała się kuchnia, ktoś zaczął zwracać treść żołądka, w głębi mieszkania rozległy się śmiechy.
Mężczyzna zawahał się, z obrzydzeniem patrząc na wymiociny, i zauważyła, że wcale nie był taki stary, jak jej się na początku wydawało, mógł mieć ze dwadzieścia lat, nie więcej. Ale głowę nosił tak wysoko, jakby co najmniej skończył już studia. Zresztą, może i skończył, oglądała kiedyś reportaż o takich nadzdolnych dzieciakach.
Nie spuszczając z niego wzroku, pociągnęła łyk alkoholowej mieszanki z plastikowego kubka i od razu poczuła, że mdłości wracają.
Zakręciło jej się w głowie i musiała chwycić się górnej framugi, żeby nie wypaść na brudny chodnik. Zaliczenie gleby, nawet z parteru, byłoby niezłym przegięciem.
– Cześć. – Chłopak zatrzymał się w bezpiecznej odległości.
Nie uśmiechał się, ale jego wzrok przesunął się po niej od góry do dołu. Nagle boleśnie sobie uświadomiła, że jej sukienka była podwinięta i odsłaniała zdecydowanie zbyt dużo ciała. Nerwowo ją obciągnęła, rozlewając przy tym trochę alkoholu.
– Cześśśććć – odparła. Głos miała zachrypnięty. Weź się w garść, pomyślała, po czym odchrząknęła. – Cześć – powtórzyła, całkiem zadowolona z odzyskania panowania nad słowami. – Jak się masz?
– Nie widziałaś może dziewczyny, o, tego wzrostu? – Przytknął otwartą dłoń do swojej klatki piersiowej, prezentując przybliżoną wysokość. – Ciemne oczy, ciemne, kręcone włosy?
Nicole zastanowiła się. Widywała wielu różnych ludzi, skąd mogła wiedzieć? Ten opis był taki dokładny! Chłodne spojrzenie chłopaka skutecznie ją rozpraszało.
– Nie wiem. Może.
– Tak czy nie? – Podszedł krok bliżej.
– Nie wiem. Wielu ludzi widuję. Masz fajkę?
Wyjął z kieszeni paczkę Dunhilli i wyciągnął w jej stronę. Włożyła jednego do ust i zauważyła, że chłopak odchodzi.
– Poczekaj! – krzyknęła, przełknąwszy ślinę. – Mogę pomóc ci jej poszukać, jeśli chcesz. – Znów posłała mu jeden ze swoich słodkich uśmiechów.
Odwrócił się dopiero po dłuższej chwili, jakby musiał zastanowić się nad złożoną propozycją.
Tak bardzo różnił się od wszystkich znanych jej chłopaków! Był inny nawet od Ahmeda i jego bandy, rastamanów, z którymi jeszcze do niedawna spędzała sporo czasu. Nie wspominając o gówniarzach ze szkoły. Emanowała z niego niesamowita siła, jakby wytwarzał niewidzialne pole elektromagnetyczne, przyciągające ją w dotąd nieznany, przerażający sposób. Przyszła jej na myśl ćma lgnąca do światła.
Nie chciała stracić go z oczu.
– A masz jakiś pomysł, gdzie może być? – rzucił sceptycznie.
– Może. – Wzruszyła ramionami. – Możemy sprawdzić miejsca, które znam.
– To chodź.
Zaskoczona, wyciągnęła do niego rękę, ale już ruszył wzdłuż ulicy, więc odstawiła w połowie pusty kubek i sama zeskoczyła z parapetu. Upadła przy tym na kolana, ale niemal natychmiast się poderwała, poprawiając ramiączko sukienki. Zakręciło jej się w głowie, a chłopak zdawał się być tak boleśnie trzeźwy! Podniosła z chodnika nie zapalonego papierosa i zatknęła go za ucho.
– Ej, poczekaj!
Przystanął, nie odwracając się.
– Jak będziesz tak kurewsko zasuwał, to zaraz padnę.
– Prowadź – mruknął.
Zrównała się z nim i dopiero teraz zauważyła, jaki był wysoki, co najmniej o głowę od niej wyższy. Znów zwróciła uwagę na jego nienaganne, modne ubranie.
– Nie jesteś stąd – stwierdziła.
– Nie – odparł, nie patrząc na nią.
– To co tu robisz poza szukaniem tej dziewczyny?
– Szukam jej.
Fajnie, nigdy by się nie domyśliła.
– Jestem Nicki. – Po dłuższej chwili rzuciła w przestrzeń przed sobą, starając się dopasować do mrukliwego tonu chłopaka.
Jeśli chciał grać w ten sposób, proszę bardzo, też znała te zasady.
– Michael – mruknął pod nosem.
Michael. Nie Mike, nie Mikey, nie Mickey. Czy on w ogóle potrafił się wyluzować?
Dźwięki poprzedniej imprezy zaczęły powoli przeplatać się z nowymi rytmami, Tom Cochrane śpiewał gdzieś w pobliżu o tym, że chce pędzić autostradą, jaką jest życie. Zaczęła nucić dobrze znane słowa i wyginać ciało w tańcu. Nie zauważyła, że została w tyle, dopóki chłopak nie zagwizdał.
– No co? – krzyknęła w jego stronę. – Tańcz ze mną!
Pokręcił głową i ruszył dalej. Głośno westchnęła, opuszczając drobne ramiona. Biegnąc do niego, nie przestawała śpiewać i wywijać piruetów, chwiejąc się na koturnach. Wyprzedziła go i zmusiła do zatrzymania się, po czym chwyciła jego dłonie w swoje, uniosła i zaczęła się obracać. Szorstko wyrwał się z uścisku, ale ona, wcale tym niezrażona, wciąż nie przestawała tańczyć i szeroko się uśmiechać.
– Taka ładna piosenka! Life is a highway, I want to ride it all night long! 1
Chwilę obserwował jej ruchy, aż w końcu kąciki jego ust uformowały się w coś na kształt półuśmiechu. Nie przestając kręcić biodrami, przysunęła się do niego tyłem, a jazdę autostradą zastąpiły samotne poranki opuszczonego przez dziewczynę Jona Secady. Zamknęła oczy i wsłuchała się w muzykę, spowalniając ruchy. Po chwili poczuła silne, pewne dłonie na swoich biodrach. Chłopak przyciągnął ją lekko do siebie i ich ciała splątały się w jeden rytm, kiedy pozwoliła mu prowadzić. Obróciła się i wtuliła twarz w jego koszulę, chłonąc przyjemny, mocny zapach perfum. Po chwili położyła mu dłonie na ramionach i spojrzała w stalowoszare oczy, czekając na pocałunek, ale zamiast tego odsunął ją od siebie.
– Jesteś pijana – mruknął. Miał szorstki głos.
– I co z tego?
Odwrócił się i ruszył wzdłuż ulicy.
– Poczekaj! – krzyknęła, kiedy otrząsnęła się z niespodziewanego zwrotu akcji. Albo raczej braku akcji, pomyślała z goryczą.
Odwrócił się w jej stronę.
– Tutaj. – Pokazała na ciemny otwór bramy po drugiej strony ulicy. Wyglądało na to, że to gdzieś z wnętrza budynku dochodziła słyszana muzyka, która teraz zmieniła się w „Whoomp”. – Tutaj sprawdźmy.
Ale w ciasnym, zatłoczonym mieszkaniu nie było czarnowłosej dziewczyny. Nie było jej również na czterech innych domówkach, więc wrócili do punktu wyjścia i wsiedli do Porshe, objeżdżając najbliższe ulice. Ze zdawkowych zdań Nicole dowiedziała się, że dziewczyna miała na imię Vesna, lubiła wciągać kokę i była siostrą Michaela. Musiała nieźle czuć bluesa.
W Clubie też nikt jej nie widział, a do dwóch kolejnych ich nie wpuścili. Oczywiście, że nie, przecież to nie był już jej kwadrat. Ale nie chciał tego słuchać.
Powoli zaczynało świtać, a ona robiła się coraz bardziej senna; drinki wypijane mimochodem w odwiedzanych spelunach dawały się we znaki. Czuła się zmęczona ciągłym uciekaniem chłopakowi z pola widzenia, żeby się napić, bo uparcie wylewał każdy alkohol, który dorwała. Jakby tego było mało, wciąż nie udało jej się jeszcze zwymiotować, więc całemu temu łażeniu towarzyszyło nieprzyjemne uczucie, jakby miała zaraz wyrzygać swoją wątrobę.
Ostatnią szansą był plac zabaw przy podstawówce w West Farms, gdzie gromadziły się wszystkie okoliczne ćpuny. Celowo nie zaproponowała tego wcześniej, obawiając się, że za szybko znajdą dziewczynę i będzie musiała wracać, a nie miała pomysłu, dokąd mogłaby pójść. Nocna eskapada z obcym chłopakiem wydawała się zdecydowanie ciekawszym sposobem na spędzenie czasu, niż dogorywanie w jakiejś spelunie albo, co gorsza, powrót do domu. No i miała okazję przejechać się Porshakiem!
Chciała się dobrze bawić, ale chłopak wydawał się coraz bardziej rozdrażniony. Przymilała się jak mogła i w każdy znany sobie sposób próbowała dać mu do zrozumienia, że siostra prędzej czy później i tak się znajdzie, a on powinien pomyśleć również o swoich pragnieniach. W takich chwilach strącał jej dłoń ze swojego uda i ruszali dalej w ciszy, a im częściej tak się zdarzało, tym dłuższe było milczenie.
Została w samochodzie i spod półprzymkniętych powiek obserwowała, jak Michael wyciąga dziewczynę z drewnianego domku do zabaw i wlecze ją w stronę Porshe. Nie miała już siły na nic, więc tylko lekko się przesunęła, robiąc Vesnie miejsce obok siebie, a oczy same jej się zamknęły. Zanim się obejrzała, spała już snem głębokim, z głową opartą o przyjemnie pachnące ramię Michaela.






1 Tom Cochrane „Life is a Highway”

32 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Bardzo podoba mi się to opowiadanie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dobrze znów Cię widzieć :).

      Pozdrowienia :).

      Usuń
  2. O, widzę, że tym razem wycinek z przeszłości? Czy dobrze myślę, że to jest ten dzień, kiedy Nicole poznała swojego faceta? W sumie tu jeszcze nie wydawał się taki podejrzany, ale może później się zmienił i stał się popaprany?
    Ale cieszę się, że pokazałaś ten dzień, bo zastanawiało mnie po poprzednim rozdziale, jak oni się poznali i jak do tego doszło, że dziewczyna wyjechała z takim okropnym facetem.
    Miałam wrażenie, że kiedy za nim poszła i mu pomagała szukać tamtej dziewczyny, była taka dość znudzona, skoro prowadzała go po różnych miejscach i wgl. Może dlatego tak łatwo mu zaczęła wtedy ulegać, bo może chciała jakichś zmian w życiu, a Michael wydawał jej się inny niż faceci, których znała wcześniej?
    Fajnie opisany kawałek tekstu. Znowu wiarygodnie oddane realia NY, dbasz o szczegóły i wgl. Zresztą wiesz, że lubię opisy NY w twoim wykonaniu, wychodzi ci wiarygodnie.
    Ogólnie przyjemnie się czytało ^^. Nawet dialogi wyszły dobre, nie drewniane, jak u mnie :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, fragment z dawnych lat, dokładnie ten, w którym Nicole poznała swojego faceta :). Widzisz, wtedy jeszcze nie był taki popieprzony, tak łatwo rzuciła dla niego wszystko...
      Masz bardzo trafne spostrzeżenia, wiesz? Na pewno była znudzona, bo ile można szlajać się noc w noc po tych samych miejscach, robić mechanicznie te same czynności - pić, palić i imprezować? To była dla niej miła odmiana, no i zdecydowanie ciekawszy sposób na spędzenie czasu :). Poza tym, jak już zauważyłaś, Michael był sporo starszy, dojrzalszy i tak bardzo różnił się od facetów, których znała, że nie trudno było mu ją omotać, nawet jeśli robił to nieświadomie :P.
      Tak dużo opisów nie było jeszcze, poczekaj aż Ramona wyjdzie ze Spofford (jeśli wyjdzie), to dopiero będziesz miała niezły kawał Bronxu opisany :P.
      Ejj, Twoje dialogi z rozdziału na rozdział są coraz lepsze, jesteś na dobrej drodze :).

      Usuń
    2. Fajnie, że to opisałaś ^^. Zawsze to lepiej poznać więcej o postaciach, a ty masz taką formę opowiadania, która pozwala na takie przeskakiwanie do innych perspektyw.
      No, to zrozumiałe, że mogło jej się nudzić: ciągle te same zajęcia, ciągle te same osoby. A Michael pewnie był z jakiejś innej okolicy, skoro tak się wyróżniał wyglądem i zachowaniem, że przyciągnął jej uwagę?
      Ale i tak sporo ^^. Choć jak będzie więcej, to się będę jeszcze bardziej cieszyć. Wiesz, że kocham opisy. Są niezwykle ważną częścią opka.
      Cieszę się, że uważasz, że z dialogami idzie mi lepiej ^^. Ale chyba coś w tym jest, bo jak sobie przypominam moje pierwsze opowiadanie i tamte dialogi, to sama czuję zgrozę. A niedługo stuknie 2 lata, jak zaczęłam swoje pierwsze opko ^^. Już co prawda go nie mam, bo skasowałam, ale sam fakt, że tamte dialogi były sto razy gorsze niż obecne.

      Usuń
    3. Moja forma jest taka eksperymentalna, bo wszystkiego tu po trochu, dlatego mogę się pobawić z różnymi formami (jak pamiętnik czy retrospekcje ;).
      Michael jest w ogóle z innego świata, co właśnie wygląd, zachowanie i nawet sposób wypowiadania się podkreślają. Nie było trudno zgadnąć, że jest nietutejszy, szczególnie jeśli, tak jak Nicole, zna się od urodzenia każdy zakamarek okolicy ;).
      Będzie więcej, ale na rozwlekłe raczej nie licz, bo ja tak nie umiem :P.
      Wiesz, widać nawet różnicę między pierwszym a ostatnim rozdziałem IŚ, zaczynasz już ogarniać, że dialogi muszą też coś wnosić do całości, no i muszą być nacechowane charakterem postaci :). Aż się boję, co było kiedyś :D.

      Usuń
    4. No, zaiste ;). I w sumie dzięki takiej formie nie musisz się trzymać cały czas jednej konwencji ani chronologii, a możesz sobie przeskakiwać do różnych postaci, a nawet cofać się w czasie do jakichś wcześniejszych wydarzeń, jak tutaj, gdzie opisujesz 1993 rok (ha, mój rocznik xD. swoją drogą ciekawe, jak wtedy wyglądało NY ;P).
      Wgl w takich okolicach jak mieszka Nicole to pewnie raczej nie lubią obcych ;). W sumie ona i tak dość miło na niego zareagowała, zupełnie jakby już wtedy jej się jakoś spodobał.
      O, serio widać? Heh, ty nie chcesz wiedzieć, jak było kiedyś ;P. Były to co prawda znacznie krótsze odcinki niż obecnie piszę, ale było jeszcze mniej dialogów i dużo bardziej drewniane, nawet Evelyn wysławiała się kwiecistą polszczyzną.
      Ogólnie zawsze dialogi traktowałam jako zło konieczne i nigdy nie wiem, co ma w nich być, o czym postacie mają rozmawiać i jak to zapisać, żeby brzmiało naturalnie. Teraz idzie mi lepiej, ale początki były opłakane i wiele osób mówiło mi, że moje dialogi są najgorszymi, jakie w życiu czytali ;P.

      Usuń
    5. No, dlatego między innymi postanowiłam pisać właśnie w ten sposób, na razie chyba się sprawdza, ciekawe, jak to będzie na dłuższą metę, czy nie stanie się dla czytelników zbyt męczące...
      Wiele nie różnił się od 1997 roku, za to bardzo od dzisiejszych czasów :P. Nie było komórek, internet był przez modem telefoniczny, na ulicach archaiczne samochody :P.
      Przede wszystkim zaraz wiedzą, że ktoś jest obcy :P. No ale miłością do intruzów też nie pałają :P.
      A żebyś wiedziała - na pewno ją zaintrygował, no i bardzo jej imponował. Ona kiedy wcale nie była grzeczną dziewczynką :P.
      Masz rację, nie chcę wiedzieć :P. Ale widać, choć nadal zdarza Ci się używać tych wszystkich archaicznych, nienaturalnych słów, choć na szczęście najczęściej w opisach :D.
      Ja mam największy problem z rozpisaniem dialogów dla osoby, która mówi o wszystkim i o niczym konkretny, po prostu paple jak najęta :P. Niestety, wkrótce przyjdzie mi się z tym zmierzyć :/. Ale fakt, trudno tak to wszystko ogarnąć, żeby miało sens i jednocześnie wnosiło coś do tekstu, bo najbardziej bez sensu są dialogi, gdzie połowa to "aha", "ok", "dobra", "fajnie" i różne ich odmiany :P. Albo gdzie na końcu postać mówi "to ja idę do kuchni". Nie no, serio, kto w dzisiejszych czasach tak wszytko podkreśla? :P
      No to faktycznie zrobiłaś milowy krok na przód :D. Żebyś tak jeszcze nauczyła się pisać konkrety i mniej lać wodę, eech, takie mam marzenie dla Ciebie :D.

      Usuń
    6. Na początku było się dość dziwnie przyzwyczaić, bo zwykle spotyka się jednak formę normalnych, chronologicznie ułożonych rozdziałów, a tutaj są to takie scenki, bardziej jakieś perspektywy właśnie, niekoniecznie chronologiczne czy ściśle powiązane z poprzednimi, takie przynajmniej mam wrażenie. Bo np. najpierw nam pokazałaś, jak wygląda życie Nicole obecnie, czyli w 1997, a teraz pokazałaś, jak to wszystko się zaczęło, że w 1997 jej sytuacja wyglądała tak, a nie inaczej.
      Zaiste, to musiały być dziwne czasy ^^. Nie pamiętam ich co prawda, bo byłam za mała, ale czasem na jakichś filmach z lat 90. widać dziwne samochody, dziwnie ubranych ludzi czy komórki-cegły z antenkami.
      W sumie po tym odcinku nieco inaczej spojrzałam na ich sytuację. Bo mnie zastanawiało, jakim cudem Nicole zadała się z takim czubem, ale na początku mogła nie wiedzieć, jaki on jest naprawdę.
      Oj tam oj tam, zaraz nienaturalnych ^^. Które tam słowa są nienaturalne? Naprawdę się pilnuję, by nie wrzucać ani archaizmów, ani tym bardziej przesadnych kolokwializmów. Staram się jednak, by dialogi Evelyn brzmiały normalnie, bo skoro ona jest nowoczesna, nie może wysławiać się zbyt staroświecko (tak mogą jednak mówić np. Constance, Rigel, Alexandra czy inne konserwy).
      Na szczęście u siebie w opku nie mam takiej gaduły raczej, może Jessie, koleżanka Evelyn z dawnej szkoły, byłaby paplą, ale chyba się nie pojawi w opowiadaniu osobiście, a co najwyżej będzie wspominana, więc raczej nie mam problemu ;P. Jednak wolę, gdy dialog po coś jest, takie zwykłe pogaduchy wychodzą mi dość niezręcznie.

      Usuń
    7. Ależ te perspektywy są ułożone chronologicznie! Oczywiście poza tymi retrospekcyjnymi fragmentami jak ten :). Na razie może jeszcze nie widać, ale one są w pewnym sensie ze sobą powiązane, serio :).
      W poprzednim rozdziale jest teraźniejszość, bo Nicole analizuje swoje położenie, ale już w końcówce zaczyna myśleć o tym, jak wszystko się zmieniło i jaki Michael był w dniu, kiedy go poznała, stąd ta retrospekcja :).
      No, te komórki tą są w ogóle zabawne :D. Albo te lśniące, szerokie ciuchy, takie strasznie charakterystyczne :P.
      No dokładnie tak było, on na początku wydawał się zupełnie inny. A może naprawdę był inny...

      Teraz Ci nie przytoczę, ale zdarzają się niezłe kwiatki :P. No i lubisz komplikować zdania, strasznie je rozwlekasz, zamiast napisać prosto :P.
      W ogóle masz mało dialogów, chętnie bym czytała ich więcej :).
      No Alexandra nie jest aż tak staroświecka, raczej trochę pomiędzy :P.
      Ale już Ci mówiłam, że ten list Jessiki to istny majstersztyk, wyszło po prostu idealnie, strasznie tam paplała :P.
      Tylko z tymi gadułami jest ten problem, że one (oni?) ważne rzeczy wplatają w taką czczą paplaninę :P.

      Usuń
    8. No te o Ramonie może tak, tyle że czasem były takie dość oderwane od siebie ;).
      No, spodziewam się, że w tamtych czasach musiało być dziwnie ^^. W sumie pamiętam pierwsze komórki bodajże z 2000 roku, też były to takie cegłofony, to wcześniejsze pewnie były jeszcze dziwaczniejsze. Teraz to już prawie same dotykowe są, co się składają głównie z ekranu.

      Hehe xD. No pewnie czasem się zdarza. Bo dla mnie to są normalne słowa, których używam też na codzień, więc nie widzę w nich nic dziwnego.
      Mało dialogów? o___O Przecież jak na mnie jest ich bardzo dużo ^^.
      Alexandra nie jest pomiędzy, ona jest typową konserwą z czystokrwistej rodziny, która nie miała nic do czynienia z mugolami. Pomiędzy to może być np. Tom - niby czystokrwisty, a jednak nie zamyka się całkowicie na świat mugoli czy na odmienność Evelyn. Bo np. Alexandra i Evelyn wylądowałyby po przeciwnych stronach skali: Alexandra staroświecka, konserwatywna, a Evelyn nowoczesna i promugolska.
      Cieszę się, że ci się podobał list Jess ;). W sumie mi też się podoba. Chciałam, żeby Jess wysławiała się zupełnie inaczej niż Hogwartczycy, czy Constance w pamiętniku, żeby było widać jej amerykańskość. Więc pewnie byłaby dość taką paplą, gdyby się pojawiła osobiście. Ale może jednak w końcówce jakoś spróbuję ją wcisnąć? xDD

      Usuń
    9. Wcale nie były aż tak oderwane :P. No bo patrz, najpierw spotyka się z Markiem, potem spędza parę dni w psychiatryku, następnie wraca na blok, gdzie ma spięcie z Laylą, później jest dziura, bo Ramona leży połamana w skrzydle szpitalnym, a po wyjściu naczelniczka próbuje wyciągnąć z niej prawdę :P.
      No, takie wielkie z antenkami :D. Ale w roku 1993 wciąż nie były jeszcze popularne i tylko dziani mogli sobie pozwolić na taki luksus :).
      Ale teraz te dotykowe wielkością dorównują tym starym, tylko mają wielki ekran zamiast wielkich klawiszy :D.

      A mnie od razu rażą, jak widzę tekst pisany normalnym językiem a tu nagle wyskakuje jakieś słowo, którego już dawno się nie używa, a czasem nie używa już w danym kontekście :P.
      Masz dużo opisów (i przez Twoje lanie wody nudzą chwilami), ale dialogów więcej dopiero zaczyna się robić ostatnio ;).
      Moim zdaniem trochę przesadzasz z tą jej zaściankowością, no bo aż tak? Przecież to jest młoda dziewczyna, nie uwierzę, że robisz z niej drugą Constance godzącą się ze swoim losem... I tu nie chodzi o to, czy ktoś ma do czynienia z mugolami czy nie, ale czy w ogóle ma do czynienia z innymi czarodziejami. Znowu popadasz ze skrajności w skrajność, to nie jest tak, że to, co nowoczesne (wliczając sposób wysławiania się) jest mugolskie a to co staromodne to zawsze pochodzi ze świata starych czarodziejskich rodów...
      Widzisz, nawet na tej skali widać, jak bardzo wszystko spłycasz, jak musi być tak albo tak, czarne albo białe, nie ma pomiędzy...
      To jest jeden z lepszych fragmentów, serio :). Taki pełen życia, doskonale obrazujący Jessikę, z powodzeniem mogę ją sobie teraz wyobrazić :). O, i to jest idealny przykład, kiedy bohater mówi sam za siebie i nie potrzebuje do tego Twoich spojlerujących komentarzy :D. Tą drogą idź, warto :).
      Wydaje mi się, że Jess mimo swoich wszystkich wad mogłaby jednak trochę pomóc Evelyn w końcówce, w tych trudnych dla niej chwilach (nawet nieświadomie, po prostu parę razy wywołać uśmiech na jej twarzy ;). To nie jest taki głupi pomysł :).

      Usuń
    10. No fakt ^^ W sumie masz rację ;).
      No teraz są wielkie te telefony, mój ma chyba 4 i pół cala... A są jeszcze większe ^^.

      Ja raczej używam w tekście samych takich słów, które normalnie na codzień w zwykłej rozmowie też bym mogła użyć. Bo wysławiam się raczej dość specyficznie (i ludzie czasem mają problem ze zrozumieniem niektórych stosowanych przeze mnie wyrazów).
      No bo widzę, że wy tak lubicie dialogi, to się bardziej staram ^^.
      Alexandra jest do Constance dużo bardziej podobna niż do Evelyn. Obie miały bardzo podobne warunki dorastania, i Alex jest nawet bardziej uległa niż Constance. No i Alexandra od miesięcy siedzi non stop zamknięta w domu babki, odkąd skończyła Hogwart, a jej ojca przyskrzynili, to w ogóle nie opuszczała progu posiadłości, a i w Hogwarcie się trzymała tylko w gronie innych czystokrwistych Ślizgonów, nie miała do czynienia z normalnymi czarodziejami. Tylko z takimi, jak ona sama.
      Mam tendencję do popadania ze skrajności w skrajność. Dla mnie i dla Evelyn wszystko jest czarne albo białe. Więc ona też wszystko widzi w taki sposób, bo dla niej Nowy Jork jest cacy, a Anglia jest be. Jakieś wady NY mogę dopiero pokazać, jakbym wrzuciła do NY jakąś postać, która nie jest tak zafiksowana na jego punkcie (bo Evelyn ma klapki na oczach i widzi tylko to, co chce widzieć).
      Ale są też szare postacie: np. Tom, Luna... Tzn. szare w sensie tej czarodziejskości. Bo oni nie są ani skrajnie promugolscy, ani typowo czarodziejscy, raczej są pośrodku. Evelyn jest tą nowoczesną (i jej ojciec), Julie jest blisko nowoczesności, ale też ma w sobie pewne sentymenty do Hogwartu i magii, a na drugim końcu skali znajdują się konserwatywni czystokrwiści.
      No w sumie to, że Jessica się w ogóle w opku pojawiło, to dzięki tobie, bo ty naciskałaś, abym z niej nie rezygnowała ^^. I wiesz co, może ją jakoś wcisnę w końcówkę, choć to może być trudne, skoro ona mieszka w Miami, a Evelyn w NY (chciałam, aby były z oddalonych od siebie miast). No i we wrześniu wraca do Salem na ostatni rok. Ale Niebieskiej by się przydało coś pozytywnego :).

      Usuń
    11. Pewnie kwestia krótkich, stosunkowo rzadko publikowanych fragmentów :/.

      No dobra, ale już obie wiemy, że większość ludzi część z tych słów uważa za przestarzałe i passe :P.
      No ale mimo wszystko chodziła do Hogwartu, spotykała różnych ludzi, miała jakichś przyjaciół. A we współczesnych czasach, w których dorasta Alex, poglądy wielu czarodziejów się zmieniają. Constance nie miała tego przywileju, w czasach jej młodości pewnie większość dzieciaków to były sztywniaki :P. Nawet, jeśli Alex trzymała się z czystokrwistymi Ślizgonami, to jednak w szkole nie każdy musiał być taką konserwą, serio. Więc nie, nie kupuję tego (bo osobowość człowieka w dużej mierze kreuje środowisko rówieśników, zwłaszcza, jeśli wśród nich spędza się 10 z 12-tu miesięcy w roku).
      Jeszcze zrozumiem kreowanie w ten sposób Evelyn, ale ty, jako pisarka (i nie, to, ze piszesz od niedawna wcale Cię nie usprawiedliwia), powinnaś zauważać przynajmniej część kolorów pomiędzy. Naprawdę inaczej wszystko spłycasz i odzierasz z atrakcyjności, to jest trochę jak w bajkach dla dzieci, tam też masz wyraźnie zarysowane dobre i złe charaktery.
      Ale to czarno-białe nie tylko tyczy się promugolskości, ale wielu aspektów Twojego opka, których dotykasz. Chociażby ten kontrast pomiędzy Ameryką i Anglią - zawsze demonizujesz którąś ze stron, w zależności od tego, jak Ci akurat pasuje :P.
      I nadal uważam, że to był dobry krok, bo bez Twojego spojlera widać, że Ev miała gdzieśtam w przeszłości jakieś inne życie :D.
      Jess zawsze może wpaść do Evelyn na parę dni, pogadać, sprawdzić, jak się czuje ;). Ona jest szalona, mogłaby to nawet zrobić bez zapowiedzi, bo co to za problem dla niej :D.
      Beka, bo moja gadatliwa, żywa osoba również większość czasu będzie mieszkała w Miami (lub w ogóle na Florydzie :D).

      Usuń
  3. Hej.
    Obiecałam sobie, że będę czytać wszystko na bieżąco.
    Masz bardzo przyjemny styl. Dobrze sie czyta to co tworzysz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Bardzo się cieszę wobec tego, a Twoje słowa to miód na moje uszy :).

      Usuń
  4. Dzięki za rozbawienie w pierwszym zdaniu. Mój humor to dno, taka prostolinijność aż zaskakująco wygląda. Bardzo kontrastowo w stosunku do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie spodziewałam się, że kogoś rozbawię, ale dobrze jednak wywołać u kogoś uśmiech ;). Mam tylko nadzieję, że to zdanie jest zabawne, a nie śmieszne ;).

      Usuń
  5. Nie wiem czemu, ale uwielbiam retrospekcje. Może dlatego, że bardzo wzbogacają każde opowiadanie i wiele mówią o postaciach i ich charakterach.
    W każdym razie moment, w którym Nicole poznaje Michaela... właściwie ten człowiek wydaje się naprawdę normalnym facetem. Nie próbuje wykorzystać pijanej dziewczyny, troszczy się o swoją siostrę. Szczerze mówiąc w tym rozdziale naprawdę go polubiłam. Może to też trochę dzięki tej jego burkliwości, bo z niewiadomych przyczyn takie postaci wzbudzają moją sympatię.
    Zastanawiam się, czy Michael był uzależniony od amfetaminy w momencie, kiedy poznali się z Nicole czy może stało się to dopiero później, kiedy dziewczyna zdążyła się w nim zakochać. W tym rozdziale nic nie wskazywało na to, żeby mężczyzna sięgał po jakiekolwiek narkotyki. Wręcz przeciwnie - wydaje się, że zawsze trzyma się od nich z daleka. No ale pozory mylą...
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również lubię retrospekcje fajnie uzupełniają obraz całości :).
      Nicole też chyba polubiła go właśnie dzięki tej burkliwości, macie coś wspólnego :). Twój odbiór postaci przeszedł moje oczekiwania, nie sądziłam, że mimo wszystko da się chłopaka polubić, a jednak ;).
      Narkotyki to zdradzieckie bestyje ;).
      Pozdrowienia :).

      Usuń
  6. Przeczytałam blog jednym tchem. Muszę przyznać, że pokusiłas się na coś naprawdę trudnego. nie dość, że na trudną tematykę, to jeszcze z tak wielką ilościa bohaterów. nie często zdarza się teraz mieć jedenaścioro rodzeństwa w USA xD MImo że nie do końca jeszcze ogarniam bohaterów, tych opisywanych dokładniej już rozpoznaję i co więcej, mogę stwierdzć swój stosunek do nich. Oprócz MIcheala. Bo w tej retrospekcji wydaje się być bardzo w porządku, najbardziej w porządku z tych wszystkich ludzi, dba o swoją siostrę, wcale nie wykorzystuje pijanej i w głębi duszy samotnej Nicole...a mimo wszystko, jak już wiemy, okazał się być gorszym rozwiązaniem. Chciałabym, by znalazła siłę i wrócila z synem do USA. wydaje mi się, że Marc, pomimo szemranych interesów, jest dobrym starszym bratem, że dba o rodzeństwo i stąd nie zawsze czyste decyzje, ale intencje czyste... Ramonę lubię, choćbardzo jej współczuję, nie do końca rozumiem, czemu ta Bog Mamma się na nią rzuciła, bardziej podejrzewałam tę MIriam, bo chyba ma z nią na pienku... Na mój gust i tak trzymają się cąlkiem dobrze jak na takie środowisko... Ramona jest taka młoda, zastanawiam się, co zrobła, że trafiła do poprawczaka... Chciałabym, by Marcowi udało się do niej trafić. a co do ich ojca, odiosłam wrażenie, że najgorszy nie jest, a przecież właściwie ich zostawił, zanim trafił do paki,. right? więc już nie rozumiem do końca... W każdym razie czekam na cd. I życze im powodzenia...Starsi, być może dlatego, że wtedy mieli jeszcze rodziców, nawet studiują, z teog, co wiedziałam w opisach... więc może i młodsi przynajmniej bedą próbować chodzić do szkoły?
    zapraszam do siebie- zapiski-condawiramurs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiesz, jaką radość sprawiłaś mi tym komentarzem :).
    Myślę, że wielodzietność nie jest popularna nie tylko w USA, ale w większości cywilizowanych krajów :P.
    Nie mogłam dokładniej opisać w tak krótkim czasie wszystkich bohaterów, bo byście się pogubili :P. W każdym razie cieszę się, że forma nie sprawiła Ci większych trudności i da się to jakoś ogarnąć :).
    Michael już taki jest, że siedzą w nim dwie skrajnie różne osoby... No i cztery lata to jednak szmat czasu ;). Nicole ma nie lada decyzję do podjęcia, bo każda droga ma swoje plusy i ograniczenia, a Londyn i Nowy Jork dzieli jednak ponad 5,5 tys. km, i to drogą morską.
    Ucieszyłam się bardzo z Twoich opinii na temat rodzeństwa - masz rację, Marc jest przede wszystkim bratem, może nie ideałem, ale dba o braci i siostry tak, jak umie. Ramona trafiła do poprawczaka chyba przede wszystkim przez źle podjęte decyzje, szczegóły pewnie niedługo się wyjaśnią, jeśli tylko będzie gotowa o tym mówić :).
    Nie wszystko bywa czarno-białe, dlatego ich ojcu również zdarzyło się podjąć decyzje, których teraz żałuje. Głównym problem stanowi to, czy uda my się naprawić błędy, bo przecież dzieci są najbardziej okrutnymi krytykami.
    Twój blog z pewnością odwiedzę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na nową notkę zapiski-condawiramurs.blogspot.com

      Zdecydowanie wszystko ma odcień szarości, wierzę, że wyjasnisz sprawę ojca. Marca bardzo lubię, ale do Micheala nie mogę się i tak przekonać xD p przynajmniej do tego teraz

      Usuń
    2. Też nie trawię gościa :P.
      Za info o nowych notkach na razie dziękuję, bo pojawia się w obserwowanych ;).

      Usuń
  8. Billy Ray Cyrus zabolał! Chociaż trochę facetowi współczuję, bo kiedy urodziła mu się córka to pewnie był dumny, a teraz co? Huśta się toto na kuli i śpiewa o dupie Maryni… Zresztą, nieważne.
    Biedna dziewczyna. Bycie jedynym trzeźwo myślącym (niekoniecznie trzeźwym) na imprezie pełnej ludzi słuchających Billy Ray Cyrusa… Czy to już piekło?
    Gdy tak opisywała żółte porsche i dzianego typka, który z niego wysiadł mój spaczony głupią serią erotycznych romansów paranormalnych mózg powiedział „Wampir”. Na szczęście okazało się, ze to człowiek i nawet nie straszne mu są fruwające, ludzkie wymiociny. Na dodatek kogoś szuka… Będzie romans, będzie romans!
    Ha! Przełamałaś kanon! Przeważnie to dziewczyna jest tą świętoszkowatą postacią, która musi się użerać z na wpół przytomnym adoratorem, a tu proszę! Od powiedziany brat w Porsche wozi jakąś zwichniętą moralnie pannę na przednim siedzeniu w nadziei, że pomoże mu znaleźć siostrę.
    Zauważyłam, że zgłosiłaś się do paru ocenialni i jestem bardzo ciekawa, co tam dla Ciebie wysmarują, wiesz? Bo jeśli uznają, że to jest słabe, to zacznę wątpić w swój gust, naprawdę…

    A! Kiedyś chciałaś, żebym poinformowała Cię, jak zacznę pisać coś swojego (Nie sugeruj się nickiem… Dawniej byłam Satanae :D). Oto i „coś mojego”: http://drogi-ktore-znasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Billy też śpiewał o dupie Maryni, właściwie do końca nie wiadomo, jakim cudem przebił się wtedy do list przebojów :P.
      Nie powiedziałabym, że była aż tak trzeźwo myśląca, ale jednak gust muzyczny miała bardzo wybiórczy :P.
      O nie, tylko nie żaden sparklujący wampir! Nie będzie tu żadnych nadprzyrodzonych zjawisk i postaci, solennie obiecuję :).
      Ale w końcu dzięki niej znalazł siostrę, czyż nie? :D
      Oj tak, uwierz, że ja też jestem bardzo ciekawa ich opinii, zwłaszcza mackalni :). No ale jeszcze sobie trochę poczekam, bo kolejki strasznie długie i w ogóle jest jakiś kryzys na ocenialniach. Ale z drugiej strony może wtedy moja historia będzie bardziej rozwinięta :).

      O tak, w końcu, zaraz wpadnę zobaczyć, czekałam na to :). Już zarejestrowałam, że zmieniłaś nick, spoko :).

      Usuń
  9. Niesamowite... udało mi się wpaść na twój blog zupełnie przypadkowo, i uznałam że sprawię sobie mały spoiler w postaci przeczytania dalszego rozdziału. Nie zawiodłam się. jest naprawdę świetny! Od dzisiaj obserwuję Cię *-* Masz bardzo fajnego bloga :3 :> Mam także mini pytanie, czy mogłabyś skomentować mój prolog? Bardzo zależy mi na szczerej opinii. :) I dopiero zaczynam pisać więc chciałabym sprawdzić czy piszę w miarę znośnie ;) LINK : http://kill-me-with-a-smile-on-the-face.blogspot.com/ Prosiłabym też o wpadnięcie do mojej Przyjaciółki :) : LINK: przed-miloscia-nie-ma-ucieczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, przede wszystkim pragnę Ci podziękować za komentarz, który w identycznej formie zostawiłaś na jeszcze paru innych blogach. Trochę mi przykro (ale tylko trochę) z powodu takiego zawoalowanego spamu, że nie zadałaś sobie trudu przeczytania choćby jednego rozdziału (a nie są przecież takie długie) i odniesienia się do niego. Podpowiem Ci coś - jeśli chcesz być szanowana, szanuj.
      A na przyszłość pamiętaj, że do spamowania służy osobna zakładka. A tam ostrzegałam, że na spam odpowiadam spamem.

      Usuń
  10. Zainteresowałaś mnie swoją reklamą dlatego z wielką przyjemnością będę czytać Twoje rozdziały;) Proszę tylko o chwilę cierpliwości. Podobnie jak Ty mam teraz sporo egzaminów, ale gdy już ;pozaliczam (bądź nie;D) to wezmę się za czytanie i będę na bieżąco;*
    Obserwuję i dodaję do linek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpadniesz, ja również zamierzam przeczytać Twoje, ale to po sesji :).
      Wobec tego do zobaczenia po egzaminach, u mnie lub u Ciebie :).

      Usuń
  11. Nie spodziewałam się retrospekcji z poznania Nicole i Michaela, ale cieszę się, że ją napisałaś;D Cholernie oryginalnie i ciekawie się to zaczęło. Ona- chętna do zbliżenia, a on- wciąż oschły, szorstki, stanowczy... Nie jestem do końca przekonana, czy to na pewno była jego siostra. Sprawiał wrażenie jakiegoś płatnego mordercy:D Ale to tylko moje skojarzenie, które wzięło się zapewne z tysiąca obejrzanych przeze mnie kryminałów;D
    No i co, został mi ostatni rozdział. Aż trudno odmówić sobie przeczytania go;D Tak więc lecę do niego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodzi, żebyś nie wiedziała, czego się spodziewać :D.
      Płatnego mordercy? Dobre, ale może coś w tym jest :P.

      Usuń

Pamiętaj, żeby zostawić pod komentarzem link zwrotny.
Jeśli masz zamiar tylko zareklamować swojego bloga, zapraszam do zakładki spamownik.
Krytykę przyjmę z wdzięcznością.