motto

„Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny;
tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje,
inne nawyki i odruchy.”

„Wyobraź mnie sobie. Nie zaistnieję, jeśli mnie sobie nie wyobrazisz.”

Jest! Pierwszy rozdział w nowej odsłonie, indżojcie :).

0004

Nagły hałas brutalnie wyrwał go ze snu. Marc zerwał się na równe nogi, wyciągając spod siebie glocka 18 i przecierając zaspane oczy. Zaklął cicho, kiedy stopa zaplątała mu się w brudny koc i o mało nie stracił równowagi. Zza drzwi dobiegł stłumiony jęk i pijacki, niezrozumiały bełkot.
Felix.
Ostrożnie wyjrzał na korytarz. Przy przeciwległej ścianie leżał na wyświechtanej wykładzinie mężczyzna w poplamionej, granatowej kurtce i podartych jeansach. Ponad sześć i pół stopy wysokości, połowa tego szerokości i zarośnięta, nalana twarz z małymi, świńskimi oczkami. W nozdrza uderzył zapach moczu, przetrawionej wódki i wymiocin, które tworzyły nieregularny wzór, oblepiając przód jego ubrania.
Marc spojrzał na mężczyznę z jawną pogardą i stłumił przemożną chęć przestrzelenia mu kolana, zrobienia choć malutkiej dziurki... Ziewając, wrócił do zabałaganionego, malutkiego pokoju służącemu dzieciakom za sypialnię. Prawie całą przestrzeń zaścielały różnokolorowe koce i pościel, bo z braku łóżek wszyscy spali razem na podłodze. Na półce wiszącej przy wąskim oknie, między podartymi, starymi książkami leżał tłusty, rudy kot Ramony, ogonem rozchlapując wodę z miski i łypiąc wrednymi, zielonymi ślepiami.
W jednym z zacienionych kątów cichutko siedział niemal roczny Brian, z pogryzionym smoczkiem w buzi i połamaną grzechotką w pulchnej dłoni, wyglądając jak kupka kolorowych szmat.
Marc spojrzał na zegarek, po czym wciągnął na siebie jeansy i bluzę. Dochodziła jedenasta. Trzy godziny to zdecydowanie zbyt mało na odespanie ciężkiej, nocnej zmiany, ale miał za dużo do zrobienia, żeby spać dalej. Znalazł ostatniego czystego pampersa i wyszedł z pokoju z dzieciakiem na rękach, po drodze sprzedając Felixowi zdrowego kopniaka i starając się zapamiętać, żeby kupić nowe opakowanie pieluch. Mężczyzna niemrawo jęknął, ale już po chwili, odwróciwszy się na drugi bok, głośno chrapał. Ciemnowłosy Brian uśmiechnął się do Marca wszystkimi swoimi czterema zębami.

* * *

Wyrzucał właśnie śmieci, kiedy zza kontenera wyłoniła się zakapturzona postać. Odruchowo zrobił krok w tył i już sięgał do kabury, kiedy rozpoznał twarz Tylera.
Masz paranoję, kurwa, pomyślał, trafiając workiem do pojemnika na odpady.
– Co się tak strachasz, Mały? – rzucił sąsiad z uśmiechem na ustach, poklepując Marca po plecach.
Jego twarz porastała gęsta szczecina, jakby przestał się golić parę tygodni temu, może wtedy, kiedy po kolejnej awanturze wyprowadził się od Grace.
– Nie mów do mnie „Mały”, kurwa – chłopak wycedził przez zęby, robiąc unik i poprawiając Briana na biodrze. – Czego się tak czaisz?
– Żeby ta kretynka mnie nie widziała, znowu będzie na mnie ryja darła. – Tyler rozejrzał się nerwowo.
Jego związek z Grace był porażką, odkąd Marc pamiętał. Za ścianą bezustannie słyszał kłótnie, krzyki, bitwy i płacz. Oczywiście prędzej czy później zawsze do siebie wracali.
– Co jest? – chłopak ruszył w stronę swojego granatowego Forda Taurusa ’89. Płomienie wymalowane po obu bokach lśniły w słońcu.
– Mamy problem. – Tyler odpalił papierosa, siadając na niskim ogrodzeniu okalającym półokrągłe zakończenie ulicy służące za parking.
Marc pytająco uniósł brwi, odruchowo ustawiając się w kierunku przeciwnym do ulatującego dymu. Wdychanie oparów z pewnością nie pomagało na astmę.
– Widziałem się z Erikiem wczoraj.
– No i?
– Kiedy ostatnio u niego byłeś?
– Ja pierdolę, wyskakujesz mi, kurwa, ze śmieci tylko po to, żeby mi pierdolić teraz te głupoty?
– He-ej, spoko, Marc. Zluzuj.
– No to co jest, kurwa?
Tyler przymknął oczy i zaciągnął się swoim Marlboro.
– Rizzo przestał płacić – odparł.
– Że co, kurwa?
Chłopak poczuł, że grunt usuwa mu się spod nóg. Ze złością kopnął ogrodzenie, aż małe palce Briana chwyciły mocniej rękaw jego bluzy. Posadził dzieciaka na ziemi.
– Ja pierdolę. Czemu? CZEMU AKURAT TERAZ, KURWA?!
– Brakuje mu rąk do pracy, jest pod ścianą.
– Ale czemu teraz?! – Kolejne kopnięcie posłało kamień na drugą stronę ulicy, prosto w ścianę sąsiedniego budynku. Miał ochotę wrzeszczeć.
– Nie zanosi się na to, żeby Eric szybko wyszedł.
– JA PIERDOLĘ!
– Musisz się z nim spotkać, Marc. Z Rizzo.
– Taaa, racja. Jutro.
– Nie jutro. Dziś. – Wyciągnął z kieszeni pomiętą kopertę.
Chłopak rozdarł ją w pośpiechu i ze środka wypadła tylko jedna biała kartka. Starannie zapisana data była dzisiejsza, godzina dziewiętnasta. Marc poczuł narastającą irytację. Rizzo, robiąc z Tylera posłańca, wyraźnie dał do zrozumienia, że miał ich wszystkich w garści, że będą tańczyć jak marionetki na sznurkach. Kurwa!
– Ale musisz mu coś zaproponować. – Tyler zgasił butem niedopałek, wstając.
– Ale co, kurwa, jak nic nie mam?
– Dobrze strzelasz, może wystarczy.
– Kurwa! Potrzebuję tej kasy.
– Wiem. Wszyscy potrzebujecie.
– Kurwa, kurwa, kurwa. – Oparł czoło o chłodną blachę forda i westchnął. Miał ochotę płakać z bezsilnej złości. – Zajmiesz się trochę małym?
– Co planujesz? – w głosie Tylera wyczuł nikłą nutę strachu.
– Jeszcze nic – odezwał się po dłuższej chwili. – Muszę pojechać do Ramony.
– Przecież byłeś parę dni temu.
– Nie wszystko poszło tak, jak chciałem.
Mężczyzna skinął głową ze zrozumieniem.
– Będzie dobrze, Mały. – Tyler wziął Briana na ręce. – I... Marc? Raczej nie wspominaj ojcu, że mam z tym coś wspólnego, co? – Poczekał na skinięcie głową. – I… uważaj na siebie.
– Jasne.
Opony zapiszczały, zostawiając bieżnik na zakręcie i wjeżdżając na Watson Avenue. Wcisnął gaz do dechy, nie zwracając uwagi na pozostałych użytkowników ulicy. Lepiej, żeby mu dziś nie wchodzili w drogę.

26 komentarzy:

  1. Widzę, że jednak dodałaś notkę szybciej ^^. Swoją drogą, póki co mam wrażenie, że odcinki są powiązane stosunkowo luźno i nie zawsze dotyczą głównej bohaterki, która tutaj została tylko przelotnie wspomniana. Marc to ten jej brat? Ale w sumie przynajmniej pokazałaś, jak mieszkają. Choć współczuję im takich okropnych warunków.
    Trochę dużo wulgaryzmów jak dla mnie, ale rozumiem, że czasem specyfika danej postaci tego wymaga ^^. Ogólnie wyszło całkiem fajnie ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano udało mi się, zamiast się uczyć dziergałam rozdział :P.
      odcinki są luźne i jak na razie będą, bo jest trochę postaci, które chcę najpierw przybliżyć :). Ramona, choć jest główną bohaterką, nie będzie uczestniczyła w niektórych wydarzeniach, które będą dotyczyły tylko np. kogoś z jej rodziny :).
      Marc ma po prostu taki sposób mówienia, że przeklina co drugie słowo, później trochę mu przechodzi ;).
      miło mi, że wpadłaś :).

      Usuń
  2. Nie wpadam, bo bardzo mało czasu spędzam na blogu. Trochę pochopny wniosek, przyznasz, że jest to jakaś tendencja, biorąc pod uwagę, że nowy rozdział ukazał się dopiero wczoraj ;_; Heh, aż usunęłaś mnie z linków :DD ja na blogspocie nadal cię mam (na blog.pl nie można dodawać innych linków niż onetowskie, ale w wolnej chwili założę osobnego bloga na linki, które po prostu umieszczę w notce). Tak to już działa blogosfera, chyba, kółko wzajemnej adoracji i takie tam... Ni mnie to ziębi, ni grzeje, ale chyba nie bardzo do tego pasuję i mam ochotę w tym brać udział... A nowy rozdział przeczytam w wolnej chwili, bo na razie ciężko znaleźć mi czas nawet dla siebie. Komputer już wrócił z naprawy, ale w natłoku zajęć, zdołałam zapisać tylko jedną stronę w wordzie :)

    ~Łysaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze, wiedzieć, że jednak wpadasz :).
      cóż, zasugerowałam się brakiem mojego linku u Ciebie, przyznaję. aczkolwiek Twój nadal jest (i cały czas był) w zakładce 'linki' :).
      cieszę się, że komputer masz już sprawny i mam nadzieję, że wkrótce uda Ci się nowy rozdział napisać :).

      Usuń
    2. W takim razie przepraszam za posądzenie :> Nie zauważyłam zakładki z linkami na górze i myślałam, że linki z boku to jedyne linki :) Nie wiem, jak będzie u mnie z nowym rozdziałem, pojawi się raczej nieprędko, bo mam masę lektur do przeczytania (co tydzień przerabiamy nową, całkiem pokaźne książki, w końcu pozytywizm, a przynajmniej ćwiczę szybkie czytanie), do tego jeszcze przygotowania z chemii, biologii i podstawowych przedmiotów do matury ;_; ale może coś naskrobię w przyszły weekend :)
      PS zdecydowanie daleko mi do tematycznego zacietrzewienia w prozie!
      ~Łysaga

      Usuń
    3. oj pamiętam, pozytywizm to faktycznie masa materiału :)
      wobec tego pozostaje mi tylko cierpliwie czekać na kolejny rozdział :)

      Usuń
    4. A, zapomniałabym, tytuł to Alice in Poland :) chociaż myślę, że łysaga.blog.pl będzie zbiorem opowiadań

      Usuń
    5. dzięki za info, w takim razie tymczasowo nazwę w linkach Twojego bloga tytułem opowiadania :)

      Usuń
    6. Tymczasowo? To przynajmniej dodaj do tego jeszcze Łysagi :P

      Usuń
    7. w linkach mam tytułami podpisane opowiadania, ale niech będzie, dodam, że Łysagi :D

      Usuń
  3. Widzę, że zapowiada się trudna, długa historia, której nie da rady przeczytać jednym tchem. Może to i dobrze, że robisz te przerwy :)

    Btw. Tłusty kot Ramony -> zapewne już wiesz z czym mi się skojarzyło :D
    Ale ja wołam na nią grubasek :)

    V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta historia nigdy nie miała być lekka, łatwa i przyjemna ;)
      przerwy być muszą, bo napisanie rozdziału to wcale nie taka prosta sprawa :).

      zapewniam Cię, że kocur Ramony jest jeszcze bardziej tłusty (i o wiele bardziej wredny) niż ta, o której myślisz :D.

      Usuń
  4. Hej.
    Intrygujące, co ja do cholery piszę. STRASZNIE INTRYGUJĄCE. Wciągające tak, że jak skończyłam czytać to gdzieś w mózgu odbijała mi się myśl. Co dalej, co dalej, co dalej.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za wizytę i jakże miły komentarz. mam nadzieję, że odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś :).


      pozdr :)

      Usuń
    2. Hej.
      Szkoda, że nie masz obserwatorów, ale dodałam sobie Twój blog do zakładek. Na pewno go odwiedze i to nie raz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Obserwatorów mam, na samym dole strony :). w panelu bloggera też można ręcznie dodać adres bloga. Twój blog również wylądował u mnie w linkach, już wczoraj :).

      Usuń
    4. Ok. Zrobię to jednak dopiero jutro, jestem w pracy cały dzień i szukanie czegokolwiek na komórce przypomina... Lepiej nie będę kończyć. Wszystkie blogi czytam właśnie na tym ustrojstwie, a ono czasem lubi się zawiesić, albo mnie wyrzucić.

      Usuń
  5. Wchodzę, by przeczytać jeden rozdział, a tu czekają na mnie trzy. Niezłą patologię przedstawiłaś. Nie wyłapałam żadnych błędów, może było kilka drobnych, ale jestem zbyt niewyspana, żeby zauważyć. Chcę powiedzieć, wyrabiasz się!
    ~Łysaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję i miło mi, że wpadasz jeszcze czasem :). patologii będzie sporo, taki świat ulicy, poprawczaków, więzień i szkół dla marginesu społeczeństwa...

      P.S. kiedy nowy rozdział u Ciebie? :D

      Usuń
  6. Klimat tekstu jest bardzo wyraźny, a patologia bohaterów bije po oczach. Czyli jest super bo chyba o to chodziło właśnie:D Lecę czytać kolejną część:D

    P.S. Zastanawia mnie ciągle czemu polskie "kurwa" tak jakoś się wyróżnia, jest takie kanciaste, wyraźne, kłuje w oczy, a angielskie "fuck" wypada znacznie lepiej, jest bardziej "płynne" i czytając lub słuchając go nigdy jakoś specjalnie nie drażni, natomiast ładnie komponuje się w całość... Chyba, że tylko ja mam takie odczucia..:P

    Pozdrawiam!
    Sakrex z Kronik Równowagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że potrafisz wczuć się w klimat, to ważne :).

      Mnie też to zastanawia i często kiedy piszę wstawiam zamiast "kurwa" właśnie "fuck" (bo i akcja się dzieje w Ameryce :P), ale pisząc po polsku nie wypada ;). Poza tym zauważ, ile przekleństw jest w naszym języku a jak mało odpowiedników w angielskim :P.

      Usuń
  7. Odkąd napisałaś o Franku, byłam ciekawa czy ma jakieś powiązania z Ramoną i czy się znają/poznają. Teraz zaczynam wszystko kojarzyć. Marc zna się z Tylerem, a Tyler uczył się bić Franka. O! Chociaż to mi się już wyjaśniło. Ale bardzo zastanawia mnie kim jest ten Erik i za co płaci, dlaczego Marc tak bardzo się wkurzył no i co wspólnego ma z tym wszystkim Ramona. Oj coraz więcej zagadek się tu tworzy, a ja jestem człowiekiem niecierpliwym i z chęcią bym je wszystkie poznała;D Z chęcią bym przeczytała dziś wszystkie rozdziały, ale aktualnie jest 23 (piszę ten komentarz w Wordzie, bo mi net nie chodzi:D Czytam jak się załaduje strona, co trwa około 10 minut, a komentarz zapisuję na kompie. Także nie wiem jaka będzie data jego wystawienia:D Pewnie będzie równała się z datą odzyskania pełnej szybkości internetu) i nie wiem czy dam radę, bo oczy mi się już trochę kleją. Ale chociaż jeden rozdział postaram się jeszcze przeczytać, bo strasznie mnie to wszystko ciekawi!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Frank, Eric - już tam dopisałam, żeby nie było wątpliwości. Jeszcze raz dziękuję za spostrzegawczość, w ogóle nie zauważyłam, że nie wspomniałam tam o imieniu :/.
      O proszę, gratulacje rozgryzienia pierwszego ciągu relacji, dobra jesteś :). Jeszcze chyba nikomu się to tak szybko nie udało :D.
      Oj, nie zazdroszczę tych problemów z netem, muszą Cię strasznie frustrować.

      Usuń
  8. No, w końcu mogę się do Ciebie o coś przyczepić.
    "Ziewając wrócił do zabałaganionego, malutkiego pokoiku" - moja dawna Mentorka powiedziała, żeby nie pomniejszać bardziej małych rzeczy. Dlatego powinnaś albo zamienić "malutki pokoik" na "malutki pokój", albo po prostu dać "pokoik".
    Druga rzecz to: "Jego związek z Grace to była porażka". Tak trochę dziwnie brzmi. Bardziej pasowałoby mi, że "jego związek z Grace był porażką".
    A tak poza tym, to rozdział tak samo dobry jak pozostałe. Z tegoż powodu czytam jeden na parę dni, żeby za szybko nie skończyć opowiadania.
    Pozdrawiam,
    A.J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, w końcu! :D
      Dobra, oba potknięcia poprawione ;). O tym pierwszym w sumie nie pomyślałam, ale coś jest w tej radzie :). To zdanie z Grace faktycznie wyszło nieco nieporadne :).
      Cieszę się, że wciąż Ci się podoba i miło mi widzieć Twoje komentarze :).

      Usuń

Pamiętaj, żeby zostawić pod komentarzem link zwrotny.
Jeśli masz zamiar tylko zareklamować swojego bloga, zapraszam do zakładki spamownik.
Krytykę przyjmę z wdzięcznością.