motto

„Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny;
tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje,
inne nawyki i odruchy.”

„Wyobraź mnie sobie. Nie zaistnieję, jeśli mnie sobie nie wyobrazisz.”

Jest! Pierwszy rozdział w nowej odsłonie, indżojcie :).

0006

Dorwały ją w ciągu niecałej godziny od powrotu na blok. A jeszcze rano myślała, że może nie będzie tak źle, że wszystko da się jakoś poukładać, że uda jej się dotrwać do końca programu. Głupia! Teraz już nie była taka pewna siebie, wszystko rozmazywało się przed oczami, tworząc wielobarwne plamy rozbryzgujące się na podłodze i uciekające w różnych kierunkach jak spłoszone szczury.
Zwątpiła w tym samym momencie, w którym ciężkie drzwi ze szczękiem zamknęły się za jej plecami. Przystanęła, biorąc głęboki oddech, ale Edith Murphy, dzienna strażniczka, pchnęła ją ostro do przodu. Szły przez rozświetlony jarzeniówkami korytarz i czuła na sobie wzrok wszystkich dziewczyn. Tak trudno było trzymać wysoko uniesioną głowę!
Widziała kilka nowych lasek, które wystraszone przyklejały się do ścian, jakby to miało pomóc im rozpłynąć się w tej zakrzywionej czasoprzestrzeni. Po drugiej stronie holu Miriam wpatrywała się w nią badawczo swoimi rozwodnionymi oczami, pałką rytmicznie uderzając w otwartą dłoń; jej lewe przedramię tonęło w bandażach od nadgarstka do łokcia. Ramona rozejrzała się szybko, ale nigdzie nie było Ravi, jej współlokatorki i mentorki, dzięki której trzymała się dotąd prosto, skutecznie uciekając przed załamaniem. Przy głównym stole, ICH stole, panoszyła się Layla, otoczona wianuszkiem wyznawczyń, z uwagą śledząc każdy krok Ramony. Kiedy napotkała jej spojrzenie, Big Mama przesunęła palcem po gardle, z ust wypluwając bezgłośne słowo „martwa”. A to był tylko początek.
Drugi moment zwątpienia nastąpił w trakcie przenoszenia do nowego pokoju. Musiała zostawić za sobą dotychczasowe schronienie z wydrapanymi napisami nad wezgłowiem łóżka, z plakatem Coolio na ścianie – jedynym plakatem, jaki kiedykolwiek miała, a który zdobyła z tak wielkim trudem – oraz Ravi, gdziekolwiek dziewczyna się podziewała. Przecież to niemożliwe, żeby ją przenieśli, jeszcze nie… Nowy pokój był tak samo ciasny i nieprzyjazny, z takimi samymi pożółkłymi kafelkami na ścianie, z zakratowanym oknem, przedzielony dwoma wąskimi, zimnymi łóżkami. Jej współlokatorką została jakaś nowa, dziewczyna z nieprawdopodobną ilością piegów na twarzy i ramionach.
Musiała jakoś przywyknąć do tych wszystkich zmian, więc uciekła do wspólnej łazienki, jedynego miejsca, gdzie mogła znaleźć choć chwilę spokoju. Czuła się tak bardzo bezbronna bez tego, co zdążyła już poznać! Ktoś zniszczył wszystkie jej szkolne notatki, ale podczas nieobecności straciła też coś o wiele cenniejszego – ochronę Ravi. Miała nadzieję, że była współlokatorka szybko się pojawi, bo w przeciwnym razie będzie niezły bajzel.
Nagle trzasnęły drzwi i w pomieszczeniu rozległy się dziewczęce głosy. Ramona poczuła na języku słodkawy smak żółci, kiedy rozpoznała jeden z nich – należał do Layli, laski z odrostami kończącymi się na wysokości uszu i tatuażami białych Cripsów na przedramionach. Głośno przełknęła ślinę.
– Kici, kici, kici – głos Big Mamy zbliżał się niebezpiecznie. Ramona wstrzymała oddech. – Nie chowaj się, Dzika, i tak cię wykopiemy z każdej dziury.
Rozległy się chichoty, a drzwi kabiny zadrżały w zawiasach, jakby po drugiej stronie ktoś się o nie oparł. W szparze pod nimi ujrzała stopy w klapkach i obowiązkowych szarych skarpetach, czyjaś pięść uderzyła w drewno.
Ramona westchnęła przeciągle i, miała nadzieję, z irytacją.
– Jeszcze cię nie wypieprzyli stąd? Ile dni zostało ci do transferu do Bedford, co? – Layla miała już prawie osiemnaście lat i od dawna kwalifikowała się do przerzucenia do regularnego więzienia.
– Lepiej martw się o siebie, zanim mnie przeniosą, dzikusie. Już jesteś martwa.
Ramona prychnęła, a to najwyraźniej wkurzyło Laylę, bo znów walnęła pięścią w drzwi.
– Wyłaź stamtąd, kurwa!
Spuściła wodę i rozejrzała się dookoła, boleśnie świadoma swojej beznadziejnej sytuacji. Przydałoby się coś ostrego, chociaż kawałek drewna albo metalu… Jak bardzo czuła się bezbronna bez swojej kosy! Zanotowała w myśli, że koniecznie musi coś skombinować, kiedy tylko się od nich uwolni. Jeśli się uwolni…
Pod drzwiami wylądowała strużka śliny. Dziewczyna roześmiała się na całe gardło, choć wcale nie było jej do śmiechu. Znajdowała się w pułapce, w małej klitce otoczonej rosłymi dziewczynami. Chyba że…
– Wyłaź, kurwa, albo wyciągniemy cię siłą!
– To chodź i spróbuj, jak takaś mądra! – Opuściła klapę sedesu i stanęła na niej.
– Poczekaj. – Cichy głos musiał należeć do którejś z towarzyszek Layli. – A jak nas pogryzie?
– Nie chciałabym smakować waszej śmieciowej krwi! – Ramona próbowała przekrzyczeć niski i chropowaty śmiech Layli, który odbijał się od ścian toalety. Stanęła na zbiorniku z wodą i wystawiła oczy ponad krawędź kabiny.
Big Mama opierała się bokiem o drzwi, grube palce zaciskając na klamce. Brudne włosy ściągnęła w koński ogon. Obok niej stały jeszcze trzy dziewczyny: chuda jak szyja żyrafy Yessica, neurotyczna, zezowata Kaycee i, ku wielkiemu zaskoczeniu Ramony, dziesięcioletnia Roxy, pierdolona zdrajczyni!
– Wolałaś smak tych hambugsów zeżartych przez Miriam, co? Jesteś takim samym śmieciem jak my! Co zrobisz, wyrwiesz nam wątroby zębami? – krzyczała Layla w stronę drzwi kabiny, nerwowo poruszając klamką.
– Gówien nie jadam! Zwłaszcza twojej, przeżartej spirytem, który chleje twoja stara! – odgryzła się, opuściwszy głowę, żeby nie dać się zauważyć.
Layla poczerwieniała na twarzy i w szale zaczęła walić pięściami w drzwi, obrzucając je przy tym mało wymyślnymi przekleństwami. Ramona podskoczyła na spłuczce, po czym położyła się na ściance oddzielającej kabiny i sprawnie przeskoczyła do tej znajdującej się obok dokładnie w chwili, w której do środka wpadła Layla.
– Co jest, kurwa? – Rozległ się szum wyciekającej wody, a następnie zbiorowy, dziewczęcy pisk.
Ramona uśmiechnęła się i, korzystając z zamieszania, ostrożnie wymknęła z kabiny, ale nieoczekiwanie drogę zagrodziła jej Kaycee.
– A ty dokąd? No, no, no, patrz co znalazłam, Mami. – Wydawała się niezwykle zadowolona z szansy podlizania się szefowej.
Grube cielsko Layli wytoczyło się z kabiny, przód jej ubrania ociekał wodą. Tyłek Kaycee wylądował na podłodze, kiedy Big Mama ją odepchnęła i dopadła do Ramony, zaciskając palce na jej szyi. Dziewczyna na moment straciła oddech, uderzając plecami w twardą ścianę.
– Zabiję cię, kurwa, ZABIJĘ! – krzyczała Layla, rozbryzgując dookoła kropelki śliny.
Ramona próbowała się wyrwać, miotając na wszystkie strony, ale dziewczyna była silniejsza. Zamachnęła się prawą ręką do ciosu, którego nauczył ją Marc w lepszych czasach. Jej łokieć napotkał głowę Layli z głośnym chrupnięciem i poczuła ostry ból przeszywający ramię od barku aż po końce palców. Pociemniało jej w oczach, ale wiedziała, że nie może teraz zemdleć. Towarzyszki Big Mamy stanęły dookoła z kpiarskimi uśmieszkami na twarzach; jedynie Roxy, spojrzawszy Ramonie w oczy, cofnęła się o krok. Może lepiej było jednak stracić przytomność? Poczuła wilgoć pod stopami i uświadomiła sobie, że woda powoli zalewa łazienkę. W następnej sekundzie padły pierwsze ciosy, pozbawiając ją tchu i zabryzgując krwią oczy.

16 komentarzy:

  1. Fajny był ten rozdział. Było tu nieco więcej akcji. O ile poprzedni był bardziej pamiętnikowy, tak tutaj jest już coś zupełnie innego. W sumie masz dość niekonwencjonalną formę opowiadania. Nie masz jednej ciągłości, a każdy rozdział to osobna, stosunkowo luźno powiązana scenka. Pewnie już ci kiedyś to pisałam, ale nie pamiętam. Jestem dzisiaj dość śnięta.
    Świetne opisy na początku. Aż czułam ten nastrój towarzyszący dziewczynie. Wgl zastanawiam się, za co ona tam wylądowała w tak młodym wieku. Może kiedyś coś o tym wspomnisz? Bo jak na razie mamy do czynienia z bohaterką i jej teraźniejszością, ale o przeszłości jest stosunkowo niewiele, prócz tego, że Ramona ma trudną sytuację, dużo rodzeństwa, i że ją zamknęli. Biedna dziewczyna. Ale musi być bardzo zaradna i dzielna, skoro sobie tam radzi. Teraz jej sytuacja rysuje się naprawdę nieciekawie, gdy dorwały ją tamte dziewczyny. Ta sytuacja także jest bardzo wiarygodna, w końcu takie rzeczy niestety dzieją się po szkołach. Szkoda, że skończyłaś w takim momencie, bo chętnie dowiedziałabym się, co było dalej, ale może nawiążesz do tego w kolejnym? Ogólnie lubię takie mroczniejsze wątki. Czytanie o czymś takim jest dużo ciekawsze niż czytanie o sielance. O wiele bardziej wolę takie historie jak ta od sielankowych, mdłych historyjek o kolorowych nastolatkach chodzących sobie do szkoły i rozglądających się za chłopakami. Ech, zawsze bardzo szerokim łukiem omijałam takie książki/opowiadania. Nawet będąc gimbusem, preferowałam książki Dana Browna czy Serię Pendergasta (i HP, oczywiście też, ale to jeszcze dużo wcześniej, bo HP był i jest dla mnie numerem jeden, choć żałuję, że nie jest mroczny już od pierwszej części), podczas gdy moje rówieśnice zaczytywały się w typowo nastolatkowej literaturze.
    No i wiadomo, że czekam na Nowy Jork. Jestem ciekawa, jak go opiszesz, bo zawsze masz dużo spostrzeżeń na temat Ameryki no i łatwo zauważasz moje potknięcia ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie idea jest taka, że każdy rozdział ma być taką trochę odrębną całością, bo każda postać ma swoją historię i chciałabym trochę o nich poopowiadać żywiąc nadzieję, że jakoś się każdy w tym połapie :).

      o przeszłości z pewnością będę wspominać nie raz, choć na razie nie było ku temu sposobności, bo oni raczej żyją teraźniejszością, żeby się nie pogubić :). ale co by nie uważali, to przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są ze sobą ściśle powiązane i wpływają na siebie wzajemnie, więc i tak od tego nie uciekną.
      Ramona nie miała innego wyjścia jak być dzielną, wewnątrz rządzą inne prawa niż na ulicy :).

      w moim opowiadaniu będą i takie mroczne wątki i trochę nudnej obyczajówki, mam nadzieję, że Cię te momenty za bardzo nie znudzą ;). w ogóle dużo gorzej mi się pisze te sielankowe wątki :P. ale na pewno nie będzie to nic w stylu lasek rozglądających się w szkole za idealnym chłopakiem, oczywiście najpopularniejszym w szkole :P.

      Ameryka będzie zwykle raczej tylko tłem, choć z pewnością opisy się pojawią (zwłaszcza Bronx - Manhattan ;).

      Usuń
  2. Hejka.
    Muszę nadrobić zaległości. Jako, że mój internet w komórce dostał szału, bylam odcięta od bloga.
    Dobry rozdział, bardzo plastyczny opis. Dobrze czyta się Twoje opowiadanie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj :)
      żadne zaległości, rozdział dodałam w poniedziałek wieczorem :).
      cieszę się, że dobrze się czyta, staram się każdemu rozdziałowi poświęcić dużo uwagi :).

      Usuń
  3. No! Zaszalało się, co?
    Zazdroszczę takim ludziom jak Ty. Pewnego dnia po prostu usiadłaś, postukałaś w klawiaturę przez godzinę, ewentualnie dwie, i spłodziłaś piękną, realistyczną scenę bijatyki w zakładzie poprawczym.
    Oddałaś atmosferę całego miejsca, a przy Twoich opisach czuję się, jakbym oglądała film. Niczego nie muszę dopowiadać, wszystko jest ładnie ułożone, opisy pomieszczeń, kolorów, kształtów wplecione pomiędzy bardzo rzeczowe i prawdziwe dialogi.
    Serio, kiedy dotarłam do momentu wody wylewającej się z sedesu, odruchowo podciągnęłam kolana pod brodę, żeby się nie zamoczyć :D

    Mało tego, nawet nie zauważyłam, że to już koniec. Taki sobie, niewymuszony fragment tekstu, bez śladu powtórzeń, napisany dość bogatym słownikiem, a nawet o zwyczajnych plamach pojawiających się przed oczami umiesz napisać, jak o czymś niezwykłym.

    Czytając o postaciach czułam się, jakbym je już wcześniej widziała. Każda ma jakiś znak szczególny, nie są miliardem identycznych charakterów. Brawo!

    Przyjmij moje gratulacje i zabieraj się za następną notkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, żeby to było takie proste... sama notka powstaje, jeśli akurat mam wenę, dość szybko, ale później cała korekta trwa tygodniami ;).

      nawet nie wiesz jak się cieszę, że te moje opisy takie plastyczne są, bo zawsze się obawiam, że mogą być trochę niezrozumiałe i bełkotliwe. poza tym nie jestem dobra w rozwlekłym pisaniu, więc są dość skondensowane :P.

      dziękuję, gratulacje przyjmuję z wdzięcznością :). następna notka pewnie gdzieś w listopadzie :).

      Usuń
  4. Nie można położyć się na ścianie. Można do niej przylgnąć całą sobą, np. Jest fajnie, lepiej niż na początku. Jednak za dużo potocyzmów w narracji. W pamiętniku i w dialogach są dopuszczalne, ale w narracji wyglądają po prostu brzydko.
    ~Łysaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za uwagi, cenię je sobie bardzo, zwłaszcza, że dzięki Tobie nauczyłam się w końcu poprawnie zapisywać dialogi :).
      w mojej narracji chodzi przede wszystkim o zbliżenie czytelnika do realiów, wciągnięcie go w sam środek tej brudnej, patologicznej rzeczywistości. stąd te zamierzone potocyzmy, którym, jakby nie było, jest też to przyklejanie się do ścian. mój narrator zdecydowanie nie jest obiektywny i czasem wypowiada myśli bohaterów, a Ramona raczej nie zastanawia się nad poprawnością językową :). ale oczywiście pomyślę jeszcze nad tym wszystkim :).

      Usuń
  5. Mój wewnętrzny detektor błędów logicznych włączył się, jeśli dobrze pamiętam, gdy w jednym zdaniu Ramona cieszyła się, że dzięki rzyganiu nie czuje już otumaniającego wpływu leków, a zaraz po kropce myślała jak cudownie byłoby się teraz najebać C: ~Łysaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ramona jest właśnie taką chwiejną osobą, w jednej sekundzie jej śmiech zamienia się w łzy, jedna decyzja goni drugą, często sprzeczną. myślę, że w tym konkretnym przypadku nie akceptuje leków, które jest zmuszona brać, ale alkohol to jej własny wybór, który dlatego przynosi ukojenie.

      Usuń
  6. Coraz więcej akcji! Super, wciąga to czytanie. Ale ja naprawdę oczekuję dużo po tym tekście, więc proszę o kolejne tak dobre rozdziały. I żeby to wszytko miało jeszcze jakieś mocne przesłanie poproszę:D I będzie świetnie.

    Pozdrawiam
    Sakrex z Kronik Równowagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się na dalszym ciągu, staram się jak mogę :).

      Usuń
  7. A to dopiero! Zaskoczyłaś nas niesamowitą dawką akcji i emocji. Aż miałam ochotę wejść do tego komputera, przenieść się do Ramony i wykrzyczeć tym tępym dziewuchą, żeby dały jej spokój. Co to za porządki w ogóle, żeby 10-latki rzucały się do 13-latek, bo są w grupie starszych... Dlaczego te starsze dziewuchy tak bezkarnie łażą i wyżywają się na młodszych? Ale mi to fajterki! Bo podskakują do dziecka. No godne podziwu, że z nią wygrały.. Jeszcze w przewadze liczbowej. Niech się pochwalą na prawo i lewo jakie to one świetne i super walczące. Normalnie ironia sama pcha się na usta. Swoją drogą Ramona ma niezły język i potrafi się dobrze odpysknąć. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu :D Załatwiła je! Ale podobał mi się ten rozdział. Kobieto, nie mogę oderwać się od czytania!

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam Cię, jesteś w połowie :).
    Haha o tak, one są strasznie tępe :P. I żebyś wiedziała, że się będą chwalić, no bo przecież wygrały :P.
    Ramona niestety nie potrafi się bić, to chociaż próbuje nadrobić językiem :P. W takich chwilach żałuję, że nie mogę rozpisać sceny, w które spuszcza Layli łomot :D.

    OdpowiedzUsuń
  9. Robi się coraz ciekawiej~
    A.J.

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, żeby zostawić pod komentarzem link zwrotny.
Jeśli masz zamiar tylko zareklamować swojego bloga, zapraszam do zakładki spamownik.
Krytykę przyjmę z wdzięcznością.