motto

„Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny;
tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje,
inne nawyki i odruchy.”

„Wyobraź mnie sobie. Nie zaistnieję, jeśli mnie sobie nie wyobrazisz.”

Jest! Pierwszy rozdział w nowej odsłonie, indżojcie :).

0013

Tej nocy Ramona znów nie mogła zasnąć. Obudziła się na długo przed zapaleniem świateł i tępo patrzyła, jak przedmioty w pokoju powoli zrzucają nocne maski upiorów i nabierają realnych kształtów. Nowy dzień wstawał z ociąganiem, przynosząc głośne zawodzenie wiatru oraz ciężkie krople deszczu.
Z trudem wstała z łóżka na poranne liczenie, a kiedy dobiegło końca, cieszyła się, że mogła jeszcze przez kilka dni omijać codzienną gimnastykę. Chciała zostać sama, zakopać się w pościeli i nie wychodzić już nigdy, nie musieć zmagać się z tym całym bajzlem. Ale tu, w Spofford, nie było na to szansy, i dziś wkurzało ją to jeszcze bardziej niż zwykle. Wyjątkowo boleśnie zdawała sobie sprawę z zamknięcia w ciasnej, zaryglowanej klatce, a mimo to bała się ją opuścić. Przyzwyczajona do życia na otwartej przestrzeni, na ulicy, gdzie cały świat należał do niej, gdzie ograniczała ją jedynie własna wyobraźnia, czuła się tutaj obco, zaczynała się dusić. Strach, który ją ogarniał, w niczym nie przypominał tego, do którego przywykła. Był nowy, paraliżujący, obecny tylko w takich miejscach jak to.
Westchnienie Nathalie wyrwało ją z ponurych myśli. Ze względu na zaawansowaną ciążę dziewczynę również omijała gimnastyka, i to ona była dziś jedynym świadkiem małych porażek Ramony, zmagającej się z codziennymi czynnościami. Nałożenie pasty na szczoteczkę do zębów i uczesanie włosów stanowiło wyzwanie, a zapięcie jedną ręką stanika niemal graniczyło z cudem. Nie potrafiła nawet porządnie naciągnąć majtek na dupę.
Do stołówki szła w milczeniu, na końcu grupy, starając się mieć wszystkich przed sobą i jednocześnie nie wchodzić w drogę strażniczce Johnson, która zamykała pochód. Na szczęście Miriam już skończyła swoją zmianę.
Szarość za oknami uwidaczniała ponury klimat Spofford. Przyćmione światło jarzeniówek odbijało się w betonowych ścianach, załamywało w kratach i rzucało na posadzkę potwornie powykrzywiane cienie. Dziewczynie burczało w brzuchu, w głowie czuła tępe pulsowanie, a brak snu utrudniał skupienie myśli. Skręcona kostka bolała przy każdym ruchu, gips na prawej ręce ciążył, nawet siniaki wydawały się bardziej widoczne niż zwykle. Raz po raz przecierała zdrową dłonią zmęczone oczy, ale to niewiele pomagało na przygnębiony nastrój.
Na stołówce panował ruch jak na Times Square. W powietrzu unosił się zapach starych skarpet i gorącego mleka, gwar rozmów dobiegał z każdego kąta. Miejsca przy przykręconych do podłogi stołach powoli się zapełniały, zajmowane przez dziewczyny odziane w identyczne szare dresy. Ramona rozejrzała się za Laylą i Nath, aż w końcu dostrzegła tę pierwszą w odległym końcu sali. Nathalie nigdzie nie było, ale mimo to Ramona odetchnęła z chwilową ulgą, sięgając po niebieską plastikową tacę i ustawiając się na końcu ogonka.
Kolejka zmniejszała się szybko i sprawnie, czarne dziewczyny odwalały niezłą robotę. Ramona przypomniała sobie, że jeszcze przed chwilą pracowała razem z nimi, pod rozkazami Ravi… Aż dziw, że Layla jeszcze nie dobrała się im do tyłków. Jak mogło nie zależeć jej na kuchni, jednym z najbardziej wpływowych miejsc? A może wcale nie była aż taka ważna, jaką próbowała grać? Albo przeciągnęła czarne dziewczyny na swoją stronę…
Ramona zadrżała. To wyjaśniałoby, dlaczego wszyscy ją ignorowali. Ale z drugiej strony oznaczałoby, że już jest martwa, a to nie była przyjemna myśl.
Posuwała się do przodu mechanicznie, nogawki jej więziennych spodni szurały po podłodze. Chciała uśmiechnąć się do Amber nakładającej na jej tacę miskę z owsianką, ale dziewczyna nawet przez chwilę na nią nie spojrzała. Odeszła od lady, odpędzając napływające do oczu łzy, za które sama siebie zaczynała nienawidzić. Ruszyła w stronę przeciwległej ściany, lecz kiedy szła między stolikami, na wolnych krzesłach zawsze lądowały czyjeś stopy, a na blatach rozparte łokcie. Miała wrażenie, że oczy wszystkich dziewczyn wlepione były w nią, że obserwowały każdy jej ruch, wytykały palcami. Zadarła wysoko głowę, patrząc twardo przed siebie, choć w środku znów zbierało jej się na płacz.
Nagle stanęła jak wryta, szczęśliwym zrządzeniem losu unikając zderzenia tacy z grubym cielskiem Layli. Spróbowała ją wyminąć, ale dziewczyna zagrodziła drogę. Zza jej pleców wychylały się szydercze uśmiechy Kaycee i Yessiki.
– Proszę, proszę, kto zaszczycił nas swoją obecnością. – Przyjaciółki Layli zachichotały. – Nie masz przypadkiem czegoś do załatwienia w szpitalu albo w wariatkowie?
W oczach Layli pojawiły się wesołe błyski, kiedy rozglądała się po stołówce, szukając poparcia. Rozległy się śmiechy, dziewczyny rozpierały się na krzesłach, niektóre wyciągały szyje, żeby lepiej widzieć.
– Czego chcesz? – Ramona warknęła.
– Myślę, że czarnuchy dały za dużą porcję takiemu wieszakowi jak ty, Dzika.
– Czyżby?
Sięgająca po jej tacę ręka Layli zawisła w powietrzu, kiedy Ramona bez zastanowienia splunęła gęstą śliną w sam środek szarej breji.
– Smacznego – rzuciła od niechcenia.
– Ty… – Gniew Big Mamy był prawie namacalny.
Gwałtownie chwyciła dziewczynę za bluzę na piersi i taca z owsianką wylądowała na podłodze. Głuchy dźwięk był przez sekundę czy dwie doskonale słyszalny w gęstej ciszy. A potem w stołówce podniosło się echo plastikowych sztućców rytmicznie uderzających w metalowe blaty, przekształcając pomieszczenie w ring. Ramona głośno przełknęła ślinę. Wiedziała, że przesadziła i wywołała wojnę, której nie miała szansy wygrać. Ale jeśli nie mogła zwyciężyć, przynajmniej spróbuje walczyć.
– Przestań się jej czepiać. – Zza Yessiki i Kaycee wyłoniła się Nathalie.
Włosy wciąż jeszcze miała wilgotne od kąpieli, ale jej spojrzenie było twarde i wyzywające. Spojrzenie kogoś, kto niczego się nie boi. Spojrzenie, jakie pragnęła rzucać każda więźniarka Spofford.
W stołówce znów zrobiło się cicho. Layla prychnęła, patrząc na Nathalie z pogardą.
– Coś ty powiedziała? – Puściła Ramonę, która poślizgnęła się na rozlanej owsiance i ledwo utrzymała równowagę.
– Po prostu zostaw ją w spokoju. – Dziewczyna wydawała się być opanowana, twardo patrząc w oczy Big Mamy.
– Nie wchodź mi w drogę, Nath – wysyczała Layla, po czym zaskakująco szybkim ruchem wytrąciła tacę z dłoni dziewczyny.
– Ty kurwo pierdolona…
Oczy Layli rozszerzyły się ze zdziwienia, kiedy Nathalie rzuciła się na nią z pięściami. Złapała napastniczkę za nadgarstek i wykręciła jej dłoń na plecy.
– Nigdy. Więcej. Nie. Wchodź. Mi. W drogę – wysyczała i puściła ją, widząc biegnące w ich stronę strażniczki Johnson i Barlow.
– Rozejść się! – wrzasnęła Edith, wyciągając pałkę gotową do zadania ciosów. – Wy – zwróciła się do Ramony i Nathalie – natychmiast po szmaty. Nie wyjdziecie stąd, dopóki sala nie będzie lśniła jak pieprzony hol w pieprzonym Białym Domu, a z podłogi będzie można jeść. – Rozejrzała się po stołówce i dodała: – Śniadanie skończone. Jazda na lekcje. Macie dwie minuty albo szansę na karcer!
Ramona zacisnęła zęby, idąc po szmatę. Tę rundę przegrała z kretesem, i to na oczach całego Spofford. Miała przerąbane. Nie była tylko pewna, czy bardziej przerażała ją porażka, czy to, że nie potrafiła już się przejąć.

66 komentarzy:

  1. Hah, a myślałem, że się już nie doczekam. Jak miło, że się myliłem.
    Rozdział, część, nie wiem jak to inaczej nazwać jest lepszy niż ostatni. Polepszasz się i to widać.
    Zastanawiam się jaki los planujesz dla Ramony. Mam nadzieję, že niezbyt ciekawy, żeby dziewczyna się nie zanudziła.
    A.J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu mi się udało, choć długo nad tym pracowałam :P. Ale postanowiłam, że choć jedną rzecz dokończę, więc mam nadzieję, że mi się uda ;).
      Z pewnością nie jest to rozdział, raczej część czy odcinek, chociaż skoro w blogosferze mówi się opko, to można chyba i rozdział :P.
      Mówisz, że lepszy? To chyba dobrze, znaczy, że w jakiś sposób udaje mi się rozwijać i cieszę się, że w ten sposób to odbierasz :).
      Ramona raczej jest osobą, wokół której dużo się dzieje, więc mam nadzieję, że nie będzie nudno :).

      O Twoim blogu też pamiętam, zabiorę się za niego, obiecuję :).

      Usuń
  2. O, nowy rozdział ^^. Cieszę się, że wreszcie coś dodałaś. Podobało mi się to, muszę przyznać, że byłam ciekawa, jak dalej potoczą się losy Ramony.
    Jak widać, nie ma łatwo. Zastanawiam się jednak, czemu wszyscy ją tak traktują. Prawie nikt się do niej nie odzywa, wszyscy jej unikają, ignorują, nie pozwalają się do siebie dosiąść... Może robią to ze strachu przed Laylą? Nie chcą, żeby uznała ich za przyjaciół Ramony i także się na nich uwzięła? Może do niej samej nic nie mają (bo to by było dziwne, gdyby wszyscy byli uprzedzeni, skoro raczej nic im nie zrobiła, raczej wydaje się osobą trzymającą na uboczu), ale po prostu się boją? To jest okropne, ale myślę, że wiarygodne, że w prawdziwym świecie też są tacy ludzie, których się wszyscy boją i nie chcą im podpadać, dlatego się starają nie wychylać. Niemniej jednak, Ramona mimo wszystko dzielnie się trzyma, akcja z napluciem do owsianki była niezła, aż się uśmiechnęłam w tym miejscu. Podobało mi się to, że dziewczyna się buntuje, nawet jeśli wie, że może mieć za to kłopoty.
    Podobało mi się także to, że Nathalie, jako jedyna, wyłamała się i stanęła w jej obronie, choć teraz ona też może mieć problemy. Ciekawe, jak to wpłynie na ich relacje? Fajnie by było, gdyby Ramona miała choć jedną bliższą osobę. Bo nawet, jeśli stara się grać taką twardą, zaradną i samodzielną, to mam wrażenie, że w środku nadal kryje się wystraszony dzieciak. Choćby po tym, że mimo wszystko się przejmowała tym, że ją ludzie ignorują. W sumie coraz bardziej lubię tę postać i fajnie mi się o niej czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z trudem, ale dałam radę :P. Cieszę się, że tak Cię to ciekawi, to dla mnie duża motywacja, że kto jak kto, ale ty czytasz opko autorskie :P.
      Layla tam rządzi, nikt nie chce jej podpaść ;). Poprawczak jest też chyba trochę takim przerysowanym światem realnym, gdzie całe zło, tkwiące w ludziach, wychodzi na wierzch.
      O tak, Ramona często najpierw robi, a dopiero później myśli, jeszcze przez to niejeden raz wpadnie w tarapaty :P.
      Dla niej to wiele znaczy, że choć jedna osoba stanęła w jej obronie ;). Ale masz rację, wciąż jest w niej dużo dzieciaka jeszcze, mimo wszystko nikt aż tak szybko nie dorasta, przynajmniej nie w każdym aspekcie ;).
      Bardzo, bardzo się cieszę, że ją polubiłaś :).

      Usuń
    2. Ja bardzo rzadko czytam opka autorskie ^^. Niewiele takich jest, bo wolę fanficki. Ale skusiłam się na twój, bo ty skomentowałaś mój tekst, a potem mi się spodobało, to zostałam na dłużej (no i fakt, że to się dzieje w Ameryce, w moim kochanym NY, baaaardzo do mnie przemawia).
      No, to jest w sumie ciekawy motyw. W sumie nigdy wcześniej nie czytałam nic o takich realiach, ale jestem gotowa się zgodzić z tym, że w takim środowisku nie obowiązują zwyczajne reguły jak w normalnym świecie, a wszystko się zmienia, najsilniejsi mają najwięcej do powiedzenia, a reszta biernie się dostosowuje, nie chcąc pogarszać i tak już nieciekawej sytuacji.
      No, to widać ^^. Ona jednak ma czasem coś z Evelyn - najpierw robi, potem myśli, a wtedy czasami jest za późno.
      Ramona pod pewnymi względami na pewno jest dojrzalsza od rówieśników, skoro miała trudne życie, ale mimo wszystko dziwne by było, gdybyś przesadziła. Bo jednak ona ma te 12 lat, to powinna mieć też jakieś bardziej dziecinne cechy, nawet, jeśli stara się je ukryć przed otoczeniem, żeby nie pokazywać słabości. To daje jej większą wiarygodność, i też sprawia, że budzi to moją sympatię, bo ja lubię takie pogubione postacie, które mają coś z dziecka, i nie zawsze potrafią sobie radzić z przeciwnościami.

      Usuń
    3. Właśnie dlatego mam powód do radości :D.
      Raczej ciemna strona NYC, no ale to zawsze jednak NYC :P.
      Niestety to dość rzadki motyw w książkach i opkach, częstszy w filmach, a tak bardzo sama bym chciała poczytać coś w realiach więziennych czy poprawczakowych... Tam świat stoi na głowie, rządzą najsilniejsi, a reszta próbuje tyko przeżyć ;). Stopniowo będzie się wyjaśniać, dlaczego wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej, ale musisz uzbroić się w cierpliwość ;).
      Tak, czasem też to widzę - obie są zagubione, trochę dziecinne (choć Ev, bananowe dziecko, dużo bardziej), działają zanim pomyślą i wszystko przeżywają bardzo wewnętrznie :P.
      Pod pewnymi względami na pewno, ale z drugiej strony wciąż jest jeszcze dzieciakiem, choć sama uważa inaczej. Dlatego w jej perspektywach nie zawsze widać to bardzo dokładnie, bo po prostu ma nieco inne zdanie na swój temat (to też chyba prawa tego wieku, tak myślę :P).
      Ramona zdecydowanie nie umie sobie radzić z przeciwnościami. Ba, trudność sprawia jej nawet radzenie sobie z codziennością... ;)

      Usuń
    4. To dobrze ^^. Cieszę się, że się cieszysz ;).
      Zaiste, to zawsze NY. Uwielbiam o nim czytać. Zawsze mi mało książek o tym mieście.
      No, w książkach mało kojarzę. Jeśli już, to jako wątek poboczny. W którejś części Serii Pendergasta chyba było trochę motywu więzienia, jak głównego bohatera na jakiś czas wsadzono, ale poza tym to raczej ciężko mi sobie coś przypomnieć. W filmach jednak częściej to występuje.
      Evelyn i Ramona z jednej strony są bardzo różne (choćby dorastały w różnych środowiskach: Ramona jest biedna, żyła praktycznie na ulicy, natomiast Evelyn to córka bogatego biznesmena, mieszkająca w jednej z lepszych części Manhattanu), ale mają też trochę podobieństw, choćby to "najpierw robię, potem myślę" czy angstowanie i przeżywanie wszystkiego wewnętrznie.
      No, ale mimo wszystko coś jednak widać, nawet, jeśli nie wprost. I tak, to raczej normalne, że dzieci często starają się podkreślać, jak bardzo to są dojrzałe.

      Usuń
    5. xD
      Ja się właśnie przekopuję przez stertę książek i przewodników o NYC, ale wciąż końca nie widać :P.
      Jakieś wątki poboczne czy migawki się zdarzają, ale to wszystko mało, jedynie marne urywki... Już więcej jest o odwykówkach, chociaż to też nie tak łatwo znaleźć. Znalazłyśmy dziurę na rynku wydawniczym chyba :P.
      One są bardzo różne ;). Są pogubione, ale w inny sposób, dorastały w innych środowiskach, w innych częściach miasta, otoczone przez ludzi o zupełnie odmiennych celach życiowych ;).
      To również mnie cieszy, bo Twój odbiór jest zgodny z tym, co chciałam przekazać, więc chyba nie jest ze mną tak źle :P.

      Usuń
    6. Ja niestety muszę się cieszyć NY w tym, co mam pod ręką, a mam głównie książki takie normalne, z fabułą, nie żadne przewodniki. Z tych, co mam, dużo NY to jest tylko w Serii Pendergasta (<3333) i w Darach Anioła, i może jeszcze czasem gdzieś mignie, ale to za mało ;((.
      No, tylko urywki to są. Bo nie kojarzy mi się żadna książka, której akcja typowo się toczy w którymś z takich miejsc.
      No, są bardzo różne. Tyle, że mają parę wspólnych cech mimo wszystko. Ale to, że każda jest pogubiona inaczej, też się zgodzę. Każda jest z innego środowiska, innego otoczenia, każda też napotyka inne problemy na swojej drodze. A Niebieskiej, jako takiemu bananowemu dziecku, trudno jest to wszystko znosić. Już nawet, jak z NY trafiła do Anglii, było jej ciężko, a potem, gdy dopadła ją przeszłość matki, było tylko gorzej xD.
      To dobrze ^^. Zawsze mam obawę, że odbiorę jakiś tekst na opak ;P.

      Usuń
    7. Ja się zaopatrzyłam w całą batalię :P.
      No dokładnie, ja też jeszcze na taką nie trafiłam (no, tylko na takie, w których akcja rozgrywa się w Polsce), a szkoda...
      To fakt, też czasem zauważam pewne podobieństwa, ale to są raczej tylko urywki czy zachowania w jakiejś sytuacji, niż realne podobieństwo ;).
      Całe szczęście nie tym razem :D.

      Usuń
  3. Hejka.
    A mnie osobiście zastanawia, dlaczego ona trafiła do tego zakładu. Pomyłka, zły los, czy coś przeskrobala?
    Cieszę sie, że w natłoku spraw zdolalas wrzucić nową notke.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwości, wszystko wyjaśni się w odpowiednim czasie :).
      A ja się cieszę, że znalazłaś czas żeby wpaść i przeczytać tę notkę :). Dzięki Wam mam motywację, żeby nie porzucać bloga i pisać dalej ;).

      Usuń
    2. Znam ten ból, ja też nie nam czasu, po całych dniach siedzę w pracy - włącznie z sobota - i blog leży trochę odłogiem. Nie porzucaj swojego, masz wiernych czytelników. Może trochę z poślizgiem będę pisać komentarze, ale zawsze przeczytam, bo historia jest bardzo ciekawa.

      Usuń
    3. No niestety, jakoś tak się trochę przeliczyłam z wolnym czasem...
      Dlatego tym bardziej cieszą mnie Twoje komentarze :). I do reszty Twoich opowiadań też się kiedyś dokopię, słowo ;).

      Usuń
  4. Hej! Zacznę może od błędów, które znalazłam:
    1. "(...) aż w końcu dostrzegła tą pierwszą w odległym końcu sali (...)" - Tę pierwszą. Nie kierujmy się końcówkami: "tą" bywa używane w narzędniku, a to jest biernik (dostrzegła kogo? co? tę pierwszą).
    2. "(...) za które się nienawidziła." - To brzmi tutaj głupio. Za które nienawidziła siebie, o. "Się" pasuje lepiej z czasownikami takimi jak ubieram, czeszę, myję.
    3. "Spojrzenie kogoś, kto niczego się nie boi. Spojrzenie, jakiego pragnęła każda lokatorka Spofford." - Jakie pragnęła mieć każda lokatorka. Bo to brzmi tak, jakby każda chciała, by na nią skierowano takie spojrzenie, a w to wątpię.
    4. "Rozejrzała się po sali, i dodała (...)" - Po co tutaj ten przecinek?
    5. "Jazda na lekcje." - A nie na lekcję, jedną, konkretną?
    6. "Nie była tylko pewna, czy bardziej przerażała ją porażka czy to, że nie potrafiła się tym przejąć." - Owo "czy" jest powtórzone, więc przed tym drugim też powinien stać przecinek.

    Mam nadzieję, że nie masz mi za złe takiego wytykania pomyłek. Rozdział mi się spodobał. Zaczęłaś od opisu pełnego emocji czy też uczuć, spokojnego i melancholijnego, a skończyłaś na pełnej akcji konfrontacji. Ciekawy kontrast, nie było nudno. Jak zwykle podobał mi się styl.

    Buziaki! :* (Sinusoida-Emocji)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, ale się tego nazbierało... Najlepszy dowód na to, że muszę wszystko milion razy sprawdzać przed publikacją :P.
      1. Zawsze mam z tym problem, jakoś nie mogę zasad zapamiętać...
      2. Masz rację, już poprawiłam ;).
      3. Faktycznie jakoś dziwnie to wyszło, zmieniłam na "pragnęła rzucać" ;).
      4. Przecinki, moja zmora...
      5. Nie, bo dziewczyny są w różnych grupach lekcyjnych ;).
      6. Eeech :P.

      Dziękuję za wypisanie błędów, wszystkie poprawiłam :).
      Cieszę się, że się podobało. Nie zwróciłam uwagi na ten kontrast, ale coś w tym jest ;).

      Buźka :)

      Usuń
    2. Nie ma sprawy. Zboczenie zawodowe. Ejże, kiedy dodasz rozdział? To ja już dodałam, a Ty jeszcze nie! Cóż za straszna zbrodnia!

      Usuń
    3. Ach, coś się ociągam xD.
      Ale jeszcze trochę mi to zajmie pewnie :P.

      Usuń
  5. Condawiramurs26 marca 2014 23:21

    No no no. Ramona nie moze przeżyć ani chwili spokojnie. Ale teraz przynajmniej znalazła bratnia dusze. To sie liczy. Moze przestanie patrzeć na to wszystko az tak negatywnie, zacznie to traktować jako taki...przystanek na swej drodze. Strażniczka niesprawiedliwa,ale Big Mamma przynajmniej nie zje obiadu xD troche dziwnie brzmiało stwierdzenie bluza na piersi :) ogólnie mnie sie podobało ;) zapraszam na zapiski na nowość o czekam rozwniez na posty z perspektywy pozpstlaych bohaterow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, pech pecha pechem pogania...
      Nie tylko Big Mama nie dokończy śniadania, Ramona i Nath również.
      Hmmm, takie wyrwane z kontekstu faktycznie trochę dziwnie brzmi, ale kompletnie nie mam pomysłu, jakby to można było przerobić...
      U Ciebie muszę w ogóle zaległości nadrobić, spodziewaj się mnie :).

      Usuń
  6. Długo kazałaś nam czekać na kolejny rozdział, ale opłacało się ;) Jak zwykle, muszę pochwalić Twoje niezwykle obrazowe opisy, których osobiście Ci zazdroszczę. Nie wiem ile zajmuje Ci napisanie rozdziału, ale wyglądają na naprawdę dopracowane i wręcz perfekcyjne. A co do treści... Ramona ewidentnie nie radzi sobie w otaczającej ją rzeczywistości. Na początku wydawało mi się, że to silna, twarda dziewczyna, która ma wszystko gdzieś i niczego się nie boi. To było moje pierwsze wrażenie i jak widać niesamowicie mylne. Bo może i udaje twardą, ale wewnętrznie się sypie. I to jest oczywiście zrozumiałe biorąc pod uwagę miejsce w jakim się znajduje i zasady jakie tam panują. Bardzo zdziwiła mnie reakcja Nath. Nie sądziłam, że jest taka odważna. Ale bardzo mnie to cieszy. Dzięki niej Ramona uniknęła łomotu. Tylko, że teraz każdy będzie uznawał ją za słabiaka i popychadło. No nie zazdroszczę dziewczynie...

    Mam nadzieję, że kolejny rozdział napiszesz szybciej, ale rozumiem Twój brak czasu. Studia potrafią być straszne... Ale skoro już się bronisz, to strasznie Ci zazdroszczę. też bym chciała już być na tym etapie i skończyć to obrzydliwe cholerstwo, z którym się zmagam.
    No nic, życzę Ci hm.. wolnego czasu, weny i "widzimy" się niedługo :D ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, jakoś cierpię na chroniczny brak czasu ;).
      Napisanie rozdziału zależy od mojej weny i chyba od wczucia się w sytuację ;). Są dni, kiedy potrafię coś napisać w kilka godzin, a bywają i takie rozdziały, nad którymi ślęczę miesiącami :P. Cieszę się, że tak pozytywnie to odbierasz, dodajesz mi wiary w siebie :).
      Masz całkowitą rację - Ramona bardzo chciałaby być silna i doskonale sobie radzić, ale to niestety nie działa w ten sposób...

      Postaram się, ale to może być różnie (wciąż się jeszcze muszę do Ciebie dokopać ;).
      tak, też już bym chciała mieć to za sobą ;).
      Dziękuję za życzenia, przydadzą się. I do zobaczenia :).

      Usuń
  7. Bardzo wciągnęły mnie przygody Ramony ;) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie się cieszę i dziękuję za komentarz :).

      Pozdrowienia :)

      Usuń
  8. Nie dam rady napisać oceny do jutra, więc pojawi się dopiero po moim urlopie - tj. pewnie w maju. Jeśli uda mi się wrócić wcześniej, postaram się powiadomić o tym, że zaczynam pisanie. Pozdrawiam,
    Kniga (krytyka-dla-odwaznych)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję Ci za wiadomość, i wobec tego poprawię zbetowane rozdziały :).

      Pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Już wróciłam i zaczynam pisać ocenę :)

      Usuń
  9. Bardzo fajny blog, mam nadzieję że niedługo pojawi się nowy rozdział. Masz talent. Serdecznie zapraszam również na mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wspaniałe opowiadanie. :)
    myślę, że każdy się w nim odnajdzie. :)
    ucieczkawmarzenia.blogspot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec tego życzę powodzenia w szukaniu siebie.
      A na przyszłość z reklamą bloga zapraszam do zakładki "Spamownik" ;).

      Usuń
  11. Coś zmieniło się czy dalej cierpisz na chroniczny brak czasu? Powoli brakuje mi blogów do czytania, a nie szukam nowych, bo albo się załamię, bo jakiś jest kiepski, albo zdołuję, bo ktoś niewiarygodnie dobrze pisze, a mi do takiego poziomu jeszcze spoooro brakuje. No i też trudno mnie zainteresować. Jakoś znudziły mi się typowe opowiadania fantasy, w których główni bohaterowie to herosi i w ogóle (dlatego pewnie sam piszę takie, w których i jest humor, i moi "podopieczni" mają realną szansę na zginięcie) czy jakieś historie miłosne lub różnego rodzaju fanfiction.
    Pisz jak najszybciej ten rozdział 14 ; )
    A.J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, na razie niewiele się zmieni, dopóki się w końcu nie obronię :).
      To prawda, że blogosfera jest pełna kiepskich, aŁtoreczkowych opowiadań i trudno trafić na takie, które byłoby naprawdę dobre ;). Zawsze możesz poczytać różne analizy :D.
      Tyle tematów Ci się znudziło, a co wobec tego mogłoby Cię zainteresować? ;).
      Dzięki za pospieszanie mnie, taki kop w tyłek czasem się przyda mojej wenie :D.

      Pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Fantasy już praktycznie nie piszę, jeśli chodzi o opowiadania na rozmaitych blogach. Romanse też odpadają, czyli zostaje cała reszta różnych nurtów literackich, pomysłów etc. Jednakże tu też jest trudno. Zainteresował mnie blog "100 lat po centrum handlowym" czy jakoś tak. Na początku byłem pod wrażeniem, z czasem jednak stwierdziłem, że to opowiadanie nie jest aż takie fajne, by chciało mi się czytać.
      I spoko, robię to z egoistycznych pobudek ; P

      Usuń
    3. Z egoistycznych czy nie, ale jednak motywuje :D.
      "100 lat po centrum handlowym" też mam zamiar kiedyś przeczytać, oczywiście zaraz po tym, jak uporam się z Twoim blogiem (i jeszcze paru innych osób, którym to obiecałam :P). W każdym razie zaczynało się dość fajnie :P.
      Mogę polecić "Sinusoidę emocji", pomysł dość oryginalny ;).

      Usuń
  12. Tak, zaczynało się fajnie, ale potem było już tylko gorzej. Przynajmniej taka jest moja opinia.
    Dobrze, zapoznam się z tym blogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, pewnie przekonam się o tym na własnej skórze :).
      Ostatnio nie mam czasu na żadne blogi, więc trudno mi polecić jeszcze jakieś (i to takie, na których Cię nie widziałam xD).

      Usuń
    2. Hahaha, nie mogę zaprzeczyć, że kręcę się tu i ówdzie. Ada mi podrzuciła wczoraj jakiś link. Zajrzałem, przeczytałem jeden tekst i mam co czytać na parę dni.

      Usuń
    3. Ja z kolei na czytanie blogów nie mam czasu :(. Ada faktycznie ma u siebie zapisanych parę blogów wartych przeczytania, ale nawet się tam jeszcze nie zagłębiałam :P.
      Mam cichą nadzieję, że może przez Święta (tj w Poniedziałek) uda mi się nowy rozdział napisać, hmmm ;).

      Usuń
    4. Też mam taką listę. Dla tych, którzy jak się zgubią lub dziwnym zrządzeniem losu trafią na mojego bloga, żeby mieli szansę przeczytania czegoś lepszego, niż moje marne wypociny.
      O, byłoby miło przeczytać kolejny rozdział.
      Ja akurat mam czas i na czytanie, i na częstsze pisanie, chociaż i tak mało kto to czyta ; D

      Usuń
    5. Oj tam, od razu lepszego, nie bądź taki skromny :).
      A zareklamowałeś się na katalogach? Zgłosiłeś do oceny na ocenialniach? To dobre sposoby na zwiększenie popularności bloga, serio :). Oczywiście poza komentowaniem i czytaniem innych blogów :).
      Tak bym chciała już zobaczyć, co takiego piszesz (przyznaję, czasem podczytuję fragmenty, ale potem mam wyrzuty sumienia, że magisterka leży i się nie pisze xD. No i czytam to iście na wyrywki i nie do końca, więc muszę kiedyś usiąść, uporządkować to w głowie i skomentować :).

      Usuń
    6. A zareklamowałem. A co do różnego rodzaju oceniania - dziękuję, ale nie. Kiedyś tam wrzuciłem tekst na weryfikatorium.pl (taka tam stronka, gdzie udziela się kilku mniej lub bardziej znanych pisarzy plus masa użytkowników), gdzie został kompletnie zjechany. Jasne, tekst nie był wysokich lotów, ale jak facet starał się wmówić mi, że jedna z moich bohaterek nie potrafi wspiąć się wyżej, niż na dwa metry, no to wiesz... Ogólnie koleś chciał chyba wyżyć się na moim prologu, bo innego powodu po prostu nie widzę. I żeby nie było - jedyną radą, jaką otrzymałem, było: "pisz więcej". Wytknięcie błędów, brak sugestii jakby to poprawić, tylko "pisz więcej". Po tej małej przygodzie odechciało mi się dawać moje opowiadania do jakichkolwiek ocen etc. No chyba że na blogosferze jest zupełnie inaczej, wtedy mogę spróbować, jednak nie nastawiam się na pozytywny odbiór.
      W sumie aż tak mi na tym nie zależy, wbrew pozorom. Jasne, chciałoby się, żeby blog był popularny, taki i owaki, jednakże wolę tę moją garstkę oddanych czytelników.
      Matko, jak dobrze, że rzeczy typu magisterka są dla mnie odległą przyszłością. Ba, nawet do matury mi jeszcze sporo zostało ; )

      Usuń
    7. Tak, weryfikatorium znam, strasznie to hermetycznie zamknięte środowisko ludzi, którzy uważają, że tylko oni piszą dobrze :P.
      Moim zdaniem to zależy, kto i gdzie ocenia - ja czekam na swoją ocenkę z mackalni (pomackamy.blogspot.com), bo Deneve już dała znać, że pisze. Ach, boję się tego, bo dziewczyny oceniają ostro, ale sprawiedliwie i z pewnością dostanę dużo rad, jak pisać a czego unikać :P.
      Cóż, Twoje doświadczenia faktycznie mogą zniechęcić, też by mi się po takim czymś pewnie nie chciało :/. Zawsze możesz przejrzeć, jak kto ocenia na ocenialni (tak, pełno jest beznadziejnych ocen długości kwitków z pralni, gdzie głównym kryterium jest szablon, ale są również takie, gdzie oceniający starają się pomóc, a nie wyżyć na autorze) i dopiero potem zdecydować :). Choć jest kryzys i na większości dużo się czeka, ale na moją ocenkę Den warto czekać ;).
      Pewnie, że lepiej mieć garstkę oddanych, niż stu obserwatorów i komentarze, które niewiele są warte :). Aczkolwiek zawsze miło widzieć komentarz od kogoś nowego :).
      Ciesz się, ciesz, póki możesz xD. Ale przynajmniej mam za sobą maturę i licencjat, so :D.

      Usuń
    8. Przypomniałem sobie o jeszcze jednym zarzucie. Że wszystko, co piszę w opowiadaniu, ma wnosić jakiś sens. W takim razie moja twórczość według nich pewnie ma być całkowicie pozbawione humoru, każde zdanie ma mieć drugie, ukryte znaczenie, a najlepiej, żeby była kalką Sapkowskiego. Do tej pory myślałem, że istnieje dowolność, jeśli chodzi o pisanie, ale najwidoczniej się myliłem. Poza tym większość ludzi chce mieć po prostu przyjemność z czytania i raczej nie zastanawia się nad tekstem. Jak ja zabieram się za jakąś książkę, nie analizuję jej non-stop, tylko czytam.
      Miałem wcześniej innego bloga, nieważne o jakiej tematyce. Ważne, że sporo miałem tam komentarzy, obserwatorów, wejść etc. bez reklamowania się. Przestałem pisać na nim, bo nie kręciło mnie to, co pisałem. Nie moje klimaty. I ile osób zostało ze mną, gdy zrobiłem nowego bloga. Jedna z kilkunastu.
      I co o ocenialni: nie boję się krytyki. Boję się tego, że mojego bloga oceni osoba, która nie lubi takiej tematyki, co negatywnie odbiłoby się na końcowej ocenie, co przedkłada się na możliwość, że zniechęci to potencjalnych nowych czytelników do odwiedzania i czytania. A być "spalonym" przez przypadek mi się nie uśmiecha. Dlatego sobie odpuszczę i będę tworzył (przede wszystkim) dla siebie i tych, którzy mnie czytają.

      Usuń
    9. No cóż, faktycznie to bezsensu... Bo oczywiście sens musi być w całości tekstu, każde opowiadanie musi dążyć do jakiegoś celu, ale przecież nie chodzi o to, żeby każde jedno zdanie miało ukryte dno...
      Co do zastanawiania się nad tekstem to oczywiście zależy od tego, po jaką literaturę się sięga i czego od niej oczekuje. Wiadomo, że inaczej będzie się odbierało książki psychologiczne, inaczej literaturę faktu a jeszcze inaczej obyczajówki czy fantastykę. Jak się lubię nad tekstem pozastanawiać, ale też czasem wystarczy mi coś lekkiego albo takiego do pośmiania się ;).
      Tak, zrozumiałam, co miałeś na myśli i doskonale to rozumiem, bo nie po to zgłasza się do oceny, żeby zostać objechanym za tekst, a właśnie po to, żeby usłyszeć czyjąś obiektywną ocenę. I żeby ktoś zwrócił nam uwagę na błędy, które popełniamy i pomógł znaleźć drogę, jak te błędy poprawić.
      Jeśli chodzi o oceniających, to właśnie wybierasz zawsze taką osobę, która deklaruje, że tematyka Twojego bloga jej odpowiada, wtedy masz pewność, że podejdzie do tego ze znajomością tematu :).

      Usuń
    10. Nie no wiadomo, czasem może być jakiś morał, puenta czy cokolwiek innego, ale nie oczekuję tego od byle książki fantasy/cyberpunkowej (tu akurat bardzo często pojawiają się rozmyślania na temat ludzi, maszyn, wszczepów i innych takich, co prawdopodobnie znajdzie się i u mnie)/etc. No ale bez przesady.
      Może jeśli uda mi się znaleźć osobę oceniającą, której odpowiadałaby tematyka moich postów, to pomyślę nad daniem bloga do oceny.
      I mówiłem o Akumie B. Jeśli liczyć Adę, to były takie dwie osoby.

      Usuń
    11. Tak naprawdę wszystko zależy od indywidualnych preferencji piszącego :). Najważniejsze, żeby tekst trzymał się kupy, był logiczny i poparty dokładnym researchem :). Przy celu nie chodziło mi konkretnie o morał czy puentę, raczej o to, że każdy tekst mimo wszystko musi zmierzać do jakiegoś zakończenia, do wydarzenia, które zepnie całość klamrą i nie pozostawi uczucia, że właśnie przeczytaliśmy coś, co autor porzucił w połowie xD.
      Dwie osoby to i tak dużo :). W blogosferze każdy jest skupiony raczej na swoim dziele, mało komu chce się wysilać na sensowne komentarze i podążanie za innym autorem, niestety. A skoro mówisz, że zmieniłeś przy tym tematykę bloga, to może po prostu większości osób nie odpowiadał Twój nowy styl? :)

      Usuń
    12. Mogę okazać się człekiem nieskromnym, ale sobie nie mogę zarzucić niespójności. No, może oprócz "Indice Non", bowiem nigdy w życiu nie byłem jeszcze w metrze, tym bardziej w moskiewskim i nie wiem jak wyglądają tamtejsze stacje. Kiedyś będę musiał się wybrać i pozwiedzać trochę.
      Ach, no to tak. Takie coś mam już zaplanowane dla każdego ze swoich opowiadań. Zawsze tak robię - wymyślam sobie w głowie ogólnie opowiadanie od początku do końca, a dopiero w trakcie pisania dodaję szczegóły. I tak wiem jak się skończy wspomniane wcześniej "Indice Non", ale nie mam pojęcia co wydarzy się w trakcie ; )
      Ja już się domyśliłem, że każdy lubi sensowne komentarze pod swoimi tekstami. Dlatego na każdym z blogów, które obserwuję, udzielam się. Czasem rzadziej, czasem częściej, ale wszędzie zostawiam po sobie ślad w postaci komentarza. Jak zawsze mówiłem - nie jestem pewien, czy obserwator, który nie komentuje ani nic, w ogóle mnie czyta.
      Prawdopodobnie tego jest przyczyna, ale ja swojego ulubionego autora czytam niezależnie od tego, w jakim gatunku pisze swoje książki. Ot, swego rodzaju przywiązanie do niego za to, że miał wpływ na mój styl pisania.

      Usuń
    13. :D Cóż, ja sobie ręki uciąć nie dam, że gdzieś nie zdarzy mi się zapomnieć o jakimś szczególe, może nie dotyczy to niespójności jako takiej, ale czasem diabeł tkwi w szczegółach :P. Chociaż mam nadzieję, że mnie beta przed tym obroni xD.
      Zazdroszczę Ci tego, że znasz koniec :). Ja w ogóle nie potrafię wymyślać zakończeń, dlatego chyba nie wychodzą mi zbytnio krótkie formy :P.
      Tak, to prawda, poza tym jestem zdania, że to też wyraża szacunek dla pracy, którą włożył autor w ten kawałek tekstu, który prezentuje na blogu ku rozrywce czytelników :P. Ja się ostatnio prawie nie udzielam, ten brak czasu, kurde, czy doba nie mogłaby być dłuższa? xD
      To chyba zależy od każdego indywidualnie :P. Ja nie wiem, czy gdyby np. King zaczął pisać takie typowe sf, to bym dalej tak chętnie go czytała, bo sf to coś, w czym jakoś najmniej się odnajduję ;).

      Usuń
    14. U mnie to głównie literówki albo stumetrowe deski, co miało służyć jedynie podkreśleniu sytuacji. Ale i tak nie uchroniło mnie to przed upomnieniem przez Adę ; )
      Znam i to jest frustrujące. Wiem jak się skończy, ale jestem gdzieś na początku. Jeszcze tyle pisania przede mną, że głowa mała.
      Mogłaby być. Może w końcu porządnie bym się wyspał. Aktualnie takie okazje mam tylko w wolne/weekendy. Albo jak zapomnę włączyć budzika ; D
      Wiadomo nie siedzę cały dzień i nie czytam blogów. Jednakże zawsze znajdę pół godziny, by coś przeczytać i skomentować.
      Takie typowe sf z masą słówek z żargonu też mi nie podchodzi. Zbyt kiepsko znam się na fizyce etc. Ale masz rację, to zależy od konkretnej osoby i jej nastawienia.

      Usuń
    15. I dobrze, że jest ktoś, kto wytknie choćby drobne błędy, samemu w pewnym momencie przestaje się już widzieć :P.
      Sam proces pisania to najnudniejsza część :P. Ja dużo więcej przyjemności znajduję we wszystkich sprawach dookoła - wymyślaniu historii, kreacji bohaterów, reaserchowaniu, robieniu tabelek i diagramów xD.
      Sen jest zwykle najmniej ważną rzeczą w ciągu dnia, jeśli człowiek czuje, że jest w chronicznym niedoczasie :P. Ach, jak bym się chciała kiedyś wyspać :D.
      Gorzej, jeśli ktoś publikuje bardzo długie rozdziały, których przeczytanie i stworzenie sensownego komentarza zajmuje godziny z życia :P.
      :)

      Usuń
  13. Szczególnie jeśli się pisze na telefonie. Tam wszelakie błędy są w stu procentach niewidoczne dla ludzkiego oka.
    Mogę to samo powiedzieć.
    Dla mnie sen zawsze stoi na pierwszym miejscu. Jednakże zawsze kładę się późno spać, ponieważ myślę o tym, że jak zasnę, to minie pięć minut i będę musiał wstać. Natomiast rano myślę tylko o tym, żeby wieczór nastąpił jak najszybciej, bo chce mi się spać. I tak błędne koło się zatacza.
    Jeszcze się nie spotkałem z takim rozdziałem. Może dlatego, że szybko czytam? A potem narzekam, że niczego nowego nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ale to strasznie niewygodne :P.
      Bo dzień mija stanowczo za szybko :P. Zresztą noc też. Mi się na przykład najlepiej pisze i w ogóle coś robi nocą. I tak zaczynam pisać, a tu się nagle robi czwarta :C. Zaraz trzeba wstać, potem praca/szkoła obowiązki i robi się wieczór... Kto wymyślił tak krótką dobę? xD
      Albo nie trafiłeś na bloga, się są dłuuuuuugie rozdziały :).

      Usuń
    2. Wcale nie. Pisze się bardzo wygodnie, przynajmniej mi. A jak przepisuję tekst, mam szansę wyłapać wszelakie błędy, poprawić zdania etc.
      Tja, w nocy zawsze jest największa ochota, by coś robić, mimo że chce się spać. Dziwna sprawa.

      Usuń
    3. Ja bym chyba tak nie potrafiła, jakoś przyzwyczaiłam się do komputera, nie ufam telefonowi :P. Ale najważniejsze, że Tobie wygodnie :).
      Zależy od typu człowieka, bo są i tacy, którym najlepiej się pracuje wcześnie (bardzo!) rano ;).

      Usuń
    4. Jak mam pisać na kompie, to wolę na laptopie. Mam dziwną schizę i nie lubię, gdy ktoś widzi to, co piszę, zanim skończę. A do telefonu idzie się przyzwyczaić, gdy dużo się na nim pisze. Np. Na gg.
      Rano to ja jestem nieprzytomny. Zresztą znajomi mówią mi, że zawsze wyglądam jakbym dopiero co się obudził. Coś w tym jest, bo strasznie dużo śpię.

      Usuń
    5. Wcale nie dziwną, ja też nie znoszę, jak mi ktoś zagląda przez ramię, a zwłaszcza kiedy czyta coś, co jeszcze nie jest skończone :P.
      W sumie pewnie do wszystkiego można się przyzwyczaić ;).
      Och, zazdroszczę, że masz tyle czasu na sen :). Ja jak mam do wyboru, czy położyć się szybciej czy robić coś innego, zwykle wybieram drugą opcję. Niestety, to się zawsze źle kończy :P. Zombie mode :).

      Usuń
    6. Hah, jednak zdecydowałem się na danie mojego bloga do oceny (a raczej zostałem zmuszony). Moja przyjaciółka postanowiła założyć własną ocenialnię. Gdy się o tym dowiedziałem, zostałem także poinformowany, że właśnie pisze ocenę mojego bloga. Bądź co bądź musiałem się zgodzić, bo inaczej miałbym na karku wściekłą dziewczynę ; P Chciałabyś może zerknąć na wspomnianą ocenę? http://caeruleusfons.blogspot.co.uk/2014/04/aj-tworczosc.html
      Wiesz, śpię przed i po szkole. W innym wypadku nie dawałbym sobie rady z tym. : P
      Wciąż jestem ciekaw Twojej opinii o moich opowiadaniach (tak, można to uznać za poganianie).

      Usuń
    7. Och, no cóż, nie bardzo miałeś wybór, jak widzę :P.
      Rzuciłam okiem na ocenę - długość kwitku z pralni, źle pisane cudzysłowy i kropki w nawiasach i niespecjalnie widzę, żeby taka ocena była pomocna - żadnego wypisania błędów ani plusów, jedynie wrażenie z czytania (i punkty za wygląd bloga, a fuj, najgorszy nawyk w ocenialniach :P). Trochę wygląda na robione na szybko, na kolanie :P. Może dziewczyna jeszcze się wyrobi :).
      Ja czekam i jednocześnie się boję tej mojej oceny na mackalni, jakoś na dniach pewnie się pojawi :P.
      Ach, oczywiście, nie krępuj się z poganianiem mnie, czasem potrzebuję kopa :P. Choć jak na razie możliwości czasowe mam niewielkie, ale może już niedługo... W każdym razie złożonych obietnic dotrzymuję (może nie zawsze od razu, noale :P), więc spodziewaj się mnie :).

      Usuń
    8. Na pewno się kiedyś wyrobi, w to nie wątpię. W końcu jak można nie wierzyć w swoich przyjaciół. Na jej niekorzyść przemawia jeszcze fakt, że lwią część swojego życia spędziła w Anglii - polski miała chyba na początku pierwszej klasy podstawówki. I tak zrobiła znaczące postępy przez rok, podczas którego trochę jej tam pomagałem z tym polskim. A to zasady interpunkcji, a to ortografii, a to jak budować zdania etc. Wiadomo nie jestem specem od tego, ale coś tam wiem. A to dopiero jej początki z pisaniem ocen. Jeśli będzie się starała i dążyła do doskonałości... Kto wie, może kiedyś stanie się sławnym krytykiem? ( a ja może niesławnym pisarzem X) )
      A poganiam, bo chciałbym w końcu poznać Twoją opinię o mojej twórczości, która mało komu podchodzi do gustu (jeśli gustem można nazwać uwielbienie do wszelakiego rodzaju fanfiction i romansów).
      Czekam jeszcze na jedną osobę, żeby mnie przeczytała, Oraz muszę namówić mojego przyjaciela, żeby ruszył tyłek ; D

      Usuń
    9. Ja też w nią wierzę, trzeba wierzyć w ludzi :). Ale faktycznie musi się wiele nauczyć, skoro tyle czasu nie miała kontaktu z językiem polskim :). Zasady interpunkcji pewnie będzie jej najtrudniej przyswoić, bo to się znacząco różni od angielskich zasad :).
      Nigdy nic nie wiadomo, niech ćwiczy dziewczyna, skoro ma okazję i chęci :).
      Wiem, wiem, postaram się wyrobić jak najszybciej (zwłaszcza że Twoje teksty nie są długie, łatwiej zawsze mi się do takich zabrać, nie ukrywając :P). A do czego piszesz ff? Obstawiam, że pewnie nie znam :P. Jedyne, do czego czytam fanfiki, to HP, a i tego niewiele (kiedyś próbowałam do Prison Break i do niektórych moich ulubionych muzyków, ale tego się po prostu czytać nie dało :P). Generalnie nie mam też nic przeciwko romansom, o ile nie są sztampowe i przeraźliwie przewidywalne :P. Lubię oprócz romansu też jakąś akcję czy tło psychologiczne :P.
      To poganiaj, poganiaj, mnie też czasem trzepnij :P.

      Usuń
    10. Coś się w tym polu zdziała. Naprawdę, już i tak jest lepiej, niż rok temu, a naprawdę rzadko o czymś jej tam mówiłem. Głównie wtedy, gdy podrzucała mi jakiś swój tekst do poprawy.
      Nie są długie, bo tak w sumie zdecydowałem. Większość postów ma gdzieś około tysiąca słów, często ponad tysiąc. Łatwo jest napisać tyle, ale zastanawiam się, czy nie zwiększyć długości tekstów do dwóch tysięcy albo do dwóch i pół.
      Z ff czytałem jedynie wiele różnych o HP, trochę o Naruto (z ciekawości), ale jakość tychże opowiadań mnie nie porwała. Może kiedyś trafię na naprawdę dobre ff.
      Co do romansów: nie lubię ich, jeśli traktują tylko o miłości. Jak dodany jest jeszcze jakiś inny, bardzo ciekawy wątek - wtedy mogę śmiało czytać. Kojarzysz "Sagę Ludzi Lodu"? Też niby romans, ale jednak ma w sobie to coś, co sprawiło, że przeczytałem prawie wszystkie tomy. Jak zwykle, to zależy od danej książki, więc całego gatunku nie skreślam.
      Najmniej podoba mi się sci-fi, w którym jest sporo niezrozumiałego (przynajmniej dla mnie) żargonu.

      Usuń
    11. Wobec tego robisz dobrą robotę, tak trzymać :).
      O, to długość Twoich postów jest trochę zbliżona do moich ;). Jakoś wolę czytać krótsze, do długich zawsze trudno mi się zabrać :P.
      Z ff HP mogę śmiało polecić Maskę Śmierciożercy i Inny Świat, poza tym polecam Rozmowy Trumienne na ff.net :P. Wszystkich fików Naruto boję się, zwłaszcza po przeczytaniu analiz paru takich blogasków :P.
      Kojarzę ze słyszenia, ale sagi nie znam, może kiedyś ;).
      Tak, ja też nie bardzo lubię czytać sci-fi, nie tylko ze względu na żargon, ale też jakoś ta kreacja świata jest mi zwykle kompletnie obca. Ciężko idzie :P.

      Usuń
  14. Twój blog jest świetny. Podoba mi się historia Ramony i już nie mogę się doczekać następnej części.
    Pozdrawiam :*
    S.

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, żeby zostawić pod komentarzem link zwrotny.
Jeśli masz zamiar tylko zareklamować swojego bloga, zapraszam do zakładki spamownik.
Krytykę przyjmę z wdzięcznością.